Archiwa tagu: badania rynku

Co zmieniło się w badaniach rynku w ostatnich 5 latach? #3

W dzisiejszym wydaniu newslettera Wirtualne Media można się zapoznać z podsumowanie 2014 i prognozami 2015 dokonanymi przez prezesów i dyrektorów największych polskich agencji badawczych. Chciałbym Wam zaoszczędzić czasu dlatego, że to podsumowanie wnosi na dobrą sprawę niewiele. W skrócie mogę napisać, że wydarzeniem roku w branży był 15 Kongres Badaczy Rynku i Opinii (w którym również uczestniczyłem… jak w paru poprzednich ale trudno mi by było zaklasyfikować ten event jako coś wielkiego tj. wydarzenie), porażką roku exit poll zrealizowany przez Ipsos, człowieka roku nie ma (część osób wymijającą odpowiadała na to pytanie, poza tym zostało wskazanych kilka nazwisk, ale żadne z nich nie powtórzyło się w co najmniej dwóch wypowiedziach). Prognoza na 2015? Nowe technologie etc. Czyli to samo o czym czytamy od paru lat 😉 Ciekawe tylko kiedy w branży ktoś wpadnie na to, że skoro przez tyle lat przy użyciu określonych metod branża badawcza w Polsce nie potrafiła ujarzmić tematu nowych technologii, to szansa, że nagle samo się coś zmieni jest niewielka. Co się zmieniło w badaniach rynku – na ten temat lepiej według mnie spojrzeć z szerszej perspektywy.

 

Co zmieniło się w badaniach rynku?

Zamiast czytać podsumowanie ubiegłego roku w badaniach zachęcam Was do zapoznania się z kolejnymi opiniami ekspertów ds. badań na temat ostatnich 5 lat w branży 🙂

Ostatnie kilka lat – w tym wycinku rynku badawczego, w którym się obracam – to zdecydowany wzrost zainteresowania metodami pozadeklaratywnymi. Klienci coraz częściej oczekują od agencji zejścia z utartych ścieżek realizacyjnych, nieszablonowego myślenia, zaproponowania czegoś ekstra. Jeśli jakościówka – to raczej etnografia albo mobilne dzienniczki niż standardowe fokusy; w wypadku podejścia ilościowego preferowane są różnorodne bierne metody pomiaru aktywności konsumentów. Niestety nieraz te śmiałe koncepcje zostają złożone na ołtarzu twardej rzeczywistości budżetowej. Marzeniem badacza pozostaje klient, który mu całkiem zaufa, wyczerpująco przedstawi problem badawczy i pozwoli działać.

 

Na drugim biegunie niż poszukiwacze innowacyjnych rozwiązań znajdują się klienci regularnie realizujący pomiary według niegdyś ustalonej metodologii, dla których nadrzędną wartością jest porównywalność z poprzednimi falami. Tej grupie zawsze warto przypominać o zasadzie szacunku dla respondenta, której rewersem jest motto o ograniczonym zaufaniu. Narzędzia w takich wielofalowych pomiarach mają tendencję do nieumiarkowanego rozrostu i stopniowego oddalania się od faktycznego doświadczenia badanych. Zwłaszcza w dobie, kiedy wiele mówi się o grywalizacji (gamification), metodach uczynienia udziału w badaniach atrakcyjniejszym, istotna jest dbałość o nieprzemęczenie respondenta. Przede wszystkim zależy nam przecież na jak najwyższej jakości wyników.

 

Agata Chojnowska-Postek. Senior Researcher w dziale Media & Social Research GfK Polonia. Zajmuje się głównie badaniami w obszarze mediów, z których na pierwszym miejscu stawia internet. Za kluczową uważa perspektywę użytkownika, stąd zainteresowanie badaniami user experience.

 

 

Trzy moje przemyślenia: 1. Kiedyś raporty pisało się, teraz – rysuje. Coraz rzadziej chce się nam PRZECZYTAĆ jakąś analizę. Teraz chcemy ZOBACZYĆ, co wynika z badania na jednym slajdzie. Rządzą infografiki i pomysły na coraz to nowe, coraz atrakcyjniejsze wizualizacje danych.

 

2. Dewaluacja pojęcia reprezentatywności próby – publikuje się dużo (i chyba z roku na rok coraz więcej) wyników badań, w których nadużywa się odniesienia do populacji Polaków wyników badania zrealizowanego na panelu internetowym („Polacy coraz chętniej to czy tamto”, „już dwie trzecie Polaków posiada …”). Nie mam nic przeciwko panelom. Martwi mnie łatwe i lekkie szafowanie liczbami, procentami – mam wrażenie, że do dowolnej  tezy można znaleźć pasujące dane.

 

3. Zmiany w technologii są teraz bardzo szybkie, zmiany w zachowaniach konsumentów trochę wolniejsze, ale najwolniej zmienia się biznes. Konsumenci adaptują się (i absorbują nowości) szybciej niż większość firm. A branża badawcza jest częścią biznesu i choć widzi zmiany w jego otoczeniu i ich tempo , to nie jest w stanie zmieniać się szybciej niż biznes. Biznes osiągnął (albo zaraz osiągnie) granice wzrostu napędzanego wzrostem konsumpcji. Jeszcze kilka lat temu prawie wszystko w marketingu i badaniach sprowadzało się do oczekiwania WIĘCEJ. Ale to się kończy. Nadchodzi epoka BARDZIEJ. Jak budować dobrobyt bez wzrostu konsumpcji? Czy można i jak nauczyć ludzi odpowiedzialnej konsumpcji? Czy biznes znajdzie na to odpowiedź? Czy branża badawcza odnajdzie się w tej transformacji czy zginie? Takich wątpliwości kilka lat temu nie miałem 🙂

 

Andrzej Olękiewicz – Strategic Account Director – TNS Polska S.A. Ekonomista, badacz rynku, lider zespołu. Z TNS Polska (wcześniej Pentor) związany od 1996 r. Realizował przede wszystkim badania satysfakcji klientów oraz struktury i potencjału rynku, a z czasem kompleksowe programy pozyskiwania informacji marketingowej dla kluczowych Klientów. Doświadczenia branżowe dotyczą głównie telekomunikacji, motoryzacji i bankowości, ale też produktów dla niemowląt, dostarczania prądu i ciepła sieciowego czy też wydawnictw fonograficznych (lista OLiS). Ta różnorodność stanowi świetne przygotowanie w dobie konwergencji usług. Przez ostatnich kilka lat koncentruje się na odkrywaniu i zrozumieniu zmian w zachowaniach i postawach konsumentów (na różnych rynkach) pod wpływem nowych technologii. Interesuje się też teorią zarządzania – wiedzą, ludźmi, projektami, organizacją.

 

 

Ostatnie 5 lat to przede wszystkim rosnąca penetracja Internetu w Polsce. W październiku 2014 dostęp do sieci posiadało trzy czwarte gospodarstw domowych. Ostatnie trzy lata to także gwałtowny przyrost liczby smartfonów – można to nazwać prawdziwą rewolucją, również dla badaczy. Łatwiej i taniej można dotrzeć do grup celowych, które poprzednio ze względu na niską penetrację były poza zasięgiem. Badania CAWI ze względu na niższy koszt coraz częściej zastępują tradycyjne techniki badawcze. Pojawiają się nowe panele internetowe, rośnie rola RTS. Oprócz zbierania danych na poziomie deklaratywnym częściej weryfikuje się rzeczywiste doświadczenia konsumentów w sieci. Wyzwaniem pozostaje budowanie narzędzi badawczych zapewniających wysokie zaangażowanie respondentów, a co za tym idzie pozwalających dostarczyć wysokiej jakości wyniki klientom.

Adam Rączkowski. Badacz, GRUPA IQS

 

 

Pracuję w badaniach od ponad 5 lat. To może nie tak długo, ale zauważyłam, że w tym czasie zmieniło się podejście do badań – teraz badacze, tak jak ich klienci muszą być coraz bardziej agile .Coraz częściej liczy się szybkość dostarczania wyników, a za tym idzie konieczność węższego ogniskowania się na problemie, lepszego wykorzystywania tej wiedzy, która „już jest” i patrzenie z różnych, ale niekoniecznie ze wszystkich, perspektyw. Za tym idzie też zmiana w raportach – rzadziej potrzebne są wielkie, wielo- wieloslajdowe, sprawozdawcze opracowania, a bardziej „topline’owa” odpowiedź na problem.

ALEKSANDRA OLKOWSKA, Project Manager. Z badaniami związana od 2009 roku. W 4P Research Mix od 2014 roku. Wcześniej pracowała w firmach Dom Badawczy Maison i Ipsos.
Ma doświadczenie w badaniach jakościowych i ilościowych m.in. dla branż: finansowej, FMCG, OTC, medialnej, telekomunikacyjnej.

 

 

Coś Cię zaskoczyło w powyższych opiniach? A może z czymś się zupełnie nie zgadzasz? Jeśli chciałbyś sam napisać podsumowanie z ostatnich 5 lat w branży napisz do mnie (kontakt w zakładce Autor).

Zapraszam również do przeczytania opinii Oli Michalskiej z TNS Polska i Marcin Fogla z JTI Polska.

Co zmieniło się w badaniach rynku w ostatnich 5 latach? #2

Dziś drugi post dotyczący zmian w branży badawczej w ciągu ostatnich 5 lat. Wczoraj mieliście okazję przeczytać opinię osoby pracującej po stronie agencji badawczej, dziś dla odmiany opinia klienta. Czy rzeczywiście innowacje dla klientów są najważniejsze? A może podstawowe znaczenie ma zupełnie coś innego? Przeczytajcie m.in. o tym z jakiego badania w ostatnim roku był szczególnie zadowolony Marcin Fogiel, od kilku lat zajmujący się badaniami w JTI Polska:

Być bliżej klienta

Od ładnych paru lat na kongresie PTBRiO jak mantra jest powtarzana formułka o tym, ze badacz musi stać się bardziej konsultantem, być bliżej biznesu i wychodzić naprzeciw oczekiwaniom klientów. Że badania to nie sztuka sama w sobie. Że trzeba się zmieniać, dostosowywać. Że trzeba proponować nowe, lepiej dopasowane produkty.

 

I rzeczywiście, branża badawcza dostarcza całą masę innowacyjnych rozwiązań (choć oczywiście w powyższych postulatach nie chodzi tylko i wyłącznie o innowacyjność). Praktycznie co roku każda agencja badawcza proponuje szereg nowych, świetnych rozwiązań mających najczęściej angielskie nazwy. Rewolucyjne metodologie, przemyślane skrypty, doskonałe oprogramowanie, rozwinięte materiały wspierające – wszystko to ma na celu dostarczyć nam więcej lepszej wiedzy, dać pogłębione spojrzenie w temat. Tylko czy tak jest w rzeczywistości?

 

W ciągu ostatnich czterech lat pracując po stronie klienta przeczytałem sporo dokumentów, uczestniczyłem w nieskończonej ilości spotkań, widziałem dużo prezentacji dotyczących tego typu produktów. Niektóre z nich były tak zachęcające, że realizując swoje plany badawcze korzystaliśmy z proponowanych rozwiązań. Niektóre z nich były naprawdę ciekawe i wartościowe, choć czy rzeczywiście to była rewolucja, to kwestia co najmniej dyskusyjna.

 

Retorycznym pytaniem jest, czy powinny powstawać nowe produkty i usługi oraz czy powinno się rozwijać te obecnie istniejące. Ale należy pamiętać o czymś oczywistym, co chyba aż tak oczywiste nie jest – pęd ku innowacji to nie jedyna droga, aby działać z większym pożytkiem dla klienta. Badania to nie nowe metodologie, produkty, skrypty. Badania to wiedza. I zdobycie tej wiedzy wymaga czasu. Pracując po stronie klienta, wiem jak często podkreśla się szybkość realizacji i krótki deadline. Ale z tej samej pozycji wiem, że dodatkowy czas poświęcony na przemyślenie tematu, przygotowanie propozycji i analizę jest nie do przecenienia. I nie mówię tu tylko o dłuższym terminie realizacji, ale o rzeczywistym czasie jaki badacz poświęca na konkretne badanie, ile czasu w trakcie projektu przeznacza na refleksje co i jak można zrobić oraz co z tego właściwie wynika. Czasem mam wrażenie, że zaproponowane przez klienta komfortowe ramy czasowe oznaczają zmniejszoną priorytetyzację dla agencji, możliwość odłożenia projektu na chwilę, nie zaś więcej czasu jaki badacz przeznacza na badanie.

 

W ciągu minionego roku zrealizowaliśmy w pracy miedzy innymi jedno „zwykłe” badanie jakościowe – ot, parę grup fokusowych. I właśnie to badanie było dla mnie jednym z lepszych badań jeśli chodzi o dopasowanie do potrzeb biznesu, zrozumienie, a także realizację idei konsultingu. W tym badaniu badacz poświęcił odpowiednią ilość czasu na zrozumienie briefu i naszych potrzeb, a następnie zaproponował rozwiązania pozwalające na dokładną ich realizację. Do tego w raporcie znalazły się naprawdę wartościowe wnioski i rekomendacje – nie dlatego, że to jedna z rubryk, którą trzeba wypełnić, ale dlatego, że rzeczywiście ktoś poświęcił na to odpowiednią ilość czasu.

 

Rozumiem, że innowacyjne badanie stanowi dobre reason to talk, pretekst do spotkania i przypomnienia się klientowi. Cieszę się również, że branża badawcza cały czas się rozwija. Ale banalnego i oklepanego czasu na myślenie nie zastąpi żadne narzędzie. I świadomości tego życzę i klientom z krótkimi deadlinami i badaczom realizującym wiele projektów.

 

Marcin Fogiel. Socjolog, prezes Zarządu Stowarzyszenia Studentów i Absolwentów Instytutu Socjologii Uniwersytetu Warszawskiego „Karowa”, badacz i marketer, od 4 lat związany z JTI Polska. W wolnych chwilach biega i czyta, choć nie na raz

 

Zaskoczeni? Czy spodziewaliście się takiej opinii od człowieka pracującego po stronie biznesu?

Co zmieniło się w badaniach rynku w ostatnich 5 latach? #1

Jak co roku pod koniec grudnia mamy do czynienia z dziesiątką artykułów zatytułowanych w stylu „Podsumowanie 2014 i prognoza na 2015”, „Najważniejsze wydarzenia w mijającym roku:, „2014: sukcesy i porażki”. Problem w tym, że często na przełomie pojedynczego roku trudno mówić o jakichś fundamentalnych zmianach. Trudno np. uchwycić moment i konkretny rok, w którym Facebook stał się wiodącą platformą komunikacyjną. Tym bardziej trudno uchwycić kluczowe wydarzenia i trendy na rynkach lokalnych.

Dlatego ja zamiast pytać o zmiany, które zaszły w ciągu ostatnich 12 miesięcy postanowiłem poprosić znajomych ekspertów ds. badań rynku o ich obserwacje i przemyślenia dotyczące ostatnich 5 lat. Ciekawych opinii zebrała się cała masa, dlatego zostaną zaprezentowane w cyklu postów. W pierwszej kolejności zapraszam Was do zapoznania się z doświadczeniami Oli Michalskiej, Research Executive w TNS Polska. Wkrótce kolejne posty na ten temat 🙂

W badaniach znalazłam  się zupełnym przypadkiem – nie wyrosłam na socjologii, czy psychologii społecznej, kiedy inni męczyli się na Karowej czy SWPSie z egzaminami ze statystyki, ja pisałam pracę o samobójstwie w literaturze brytyjskiej i amerykańskiej, gdy inni próbowali robić pierwsze doświadczenia za pomocą ankiet, ja byłam na fakultecie z twórczości Martina Scorsese.  Nigdy nie byłam pasjonatką analiz, wykresów, a power pointa pierwszy raz odpaliłam w 2008. Ale badania, jakimś niesamowitym splotem okoliczności, stały się moją pasją, Myślę więc, że bardziej, niż ktokolwiek inny dostrzegam zmiany, które się zadziały na przestrzeni tych 5 lat.

 

Zawsze twierdziłam , że zmiana jest jedyną stałą rzeczą w naszych życiach – nie pamiętam, kto to powiedział, ale według mnie to prawda. Prawdą jest też to, co sama o zmianie myślę: są dwa rodzaje zmian – na lepsze i na gorsze.  Dobrze więc, że się zmienia, to znaczy, że jesteśmy „zdrowi”, „normalni” jako branża. Pytanie tylko, w którą stronę te zmiany idą?

 

Przede wszystkim, co kłuje w oczy najbardziej, zupełnie zmieniła się relacja Badacz-Klient. Mimo, ze walczyliśmy  nadal walczymy i prawdopodobnie już zawsze walczyć będziemy o to, by być kimś więcej niż „ludźmi od wykresów” , to niestety coraz częściej przez Klientów jesteśmy traktowani jak dość prości dostawcy danych. I mam wrażenie, że im bardziej chcemy być konsultantami, im bardziej próbujemy dostarczać Klientom rzetelne rekomendacje, które mają faktyczny wpływ na rozwój ich marki, czy biznesu, tym bardziej jesteśmy poskramiani. Myślę, że może dziać się tak, dlatego, że coraz częściej po stronie Klienta jest grupa ekspertów, która „w nosie” ma to, co jakiś 5 lat młodszy junior ma do powiedzenia na temat ich marki. A prawda jest taka, że przynajmniej z mojej perspektywy, bez względu nasz staż, wiek, czy doświadczenie, zawsze staramy się podejść do Klienta pełnowymiarowo – zrozumieć jego problem, pomóc, doradzić, dowiedzieć się jak najwięcej o jego branży, ale wtedy dość często (choć nie zawsze), nasz entuzjazm jest powstrzymywany – jakby myślenie „outside the box” było czymś zarezerwowanym dla Klienta, a nie atutem badawczym.

 

Mówiąc o zmianie, nie można nie wspomnieć o doskonale wszystkim znanym Kryzysie, który pojawił się jakiś czas temu i kompletnie nam wszystko powywracał – zamiast rozwijać innowacyjne pomysły, skupiać się na nieszablonowych (choć nadal realnych do wyegzekwowania) rozwiązaniach badawczych, zaczęliśmy po prostu sprzedawać wszystko, po atrakcyjnej cenie, bijąc się o Klientów niczym Biedronka z Lidlem J. Zaowocowało to roszadami wśród największych agencji, a także pojawieniem się małych „kiosków” badawczych oferujących zabójczo konkurencyjne ceny,

 

Wychodząc jednak z tego pesymistycznego kręgu  –  widzę zmiany in plus, które gównie dotyczą rozwoju online’u.  Badania online  naprawdę ugruntowały swoją pozycję – widzę to zwłaszcza z perspektywy osoby, która zaczynała karierę w firmie stricte online’owej. W końcu przestaliśmy myśleć w kategoriach „czy warto robić online?”, a zaczęliśmy wierzyć, że wszystko, co chcemy da się zrobić online (badania CAWI jako jedyny typ badań odnotowują stały przyrost).  Taką pozytywną zmianę widzę też w ludziach, którzy – jak przystało na reasearcherów – poszukują coraz bardziej, coraz więcej, coraz głębiej. Trochę pod wiatr wychodzą naprzeciw big data i legendzie o niepotrzebnym badaczu, który powinien przejść do lamusa, bo gogle analytics wszystko wam policzy. Zawsze twierdziłam, że to ludzie „robią” tę branżę, sprawiając, że chce się w niej pracować. Ale ludzie, jak to ludzie – też się zmieniają.

 

Ola Michalska, Research Executive TNS PolskaOla Michalska – Research Executive w TNS Polska, w branży badawczej od 2007 roku, absolwentka Filologii Angielskiej na SWPSie, zakochana w filmie (prowadzi blog z recenzjami), szeroko pojętej kulturze amerykańskiej, kuchni i swoim mężu.

 

 

A Wy co myślicie o zmianach relacji Badacz-Klient w ciągu ostatnich 5 lat?

Etyka w badaniach marketingowych? Polemika

Natrafiłem ostatnio na ciekawy blog – Martekerka.pl prowadzony przez stosunkowo młodą pasjonatkę marketingu. Autorka bloga: Marta Górazda postanowiła przed sobą ambitną misję, którą sama opisała w ten sposób:

Walczę z pseudo-marketingiem. Chcę wznieść marketing na wyższy level. Osadził się niestety na nizinach szczucia cycem, słodkich kotków, żebrolajków, a także propagandy, kłamstwa, balansowania na granicy prawa i stosowania nieetycznych zagrywek. Marketing owiany jest złą sławą – a w powszechnej opinii specem od marketingu i reklamy może zostać każdy.

We wpisach na swoim blogu porusza głównie tematy związane z marketingiem, reklamą i nowymi technologiami, ale nawiązuje czasami również do badań rynku. W jednym ze swoich tekstów postawiła bardzo kontrowersyjną tezę:

Etyka? W badaniach marketingowych to słowo nie istnieje

Tytuł wpisu spełnia swoją rolę – intryguje i zachęca do czytania. Marta Górazda ma doświadczenie w realizacji badań jako ankieterka więc zna ten świat od podszewki. Teza którą stawia jest delikatnie ujmując bardzo śmiała, dlatego według mnie wymaga naprawdę dobrej argumentacji i czegoś więcej niż oparcia na pojedynczych, mocno selektywnych doświadczeniach. Cały tekst Marty znajdziecie tutaj

WPŁYW ANKIETERA

O tym, że ankieter może mieć wpływ na udzielane przez badanego odpowiedzi wiadomo już od kilkudziesięciu ładnych lat. Dlatego też metodologie badawcze i sposoby zbierania danych ulegają modyfikacji. Patrząc na to, co się dzieje na Zachodzie jasno widać, że już za parę ładnych lat coraz mniej będzie badań realizowanych w domach respondentów, w których to zachodzą różne sytuacje opisane przez Martę. Coraz częściej przeprowadza się badania przez Internet, w których efekt ankietera jest niwelowany (co prawda nie do końca, ale to już szerszy temat na osobny wpis). W przypadku np. badań jakościowych respondentów zaprasza się do agencji badawczych, tak żeby uniknąć sytuacji w których otoczenie wpływałoby na udzielane przez badanego odpowiedzi. Nie do końca rozumiem w czym leży problem z rozumieniem przez badanych technik projekcyjnych, poza pojedynczymi przypadkami nie wydaje mi się żeby to było częste.

SUFICIARZE

Suficiarze czyli ankieterzy, którzy nierzetelnie pracują to problem, ale problem o którym w branży wiadomo i nikt nie puszcza tego płazem. Poziom kontroli i poziom jej szczegółowości zależy od agencji badawczej… z tego czasem wynikają rozbieżności cenowe między dużymi firmami z rozbudowaną kontrolą jakości, a mniejszymi agencjami, spośród których część przywiązuje do tego tematu mniejszą wagę. Marta w swoim tekście porusza też problem anonimowości:

Kontrolerzy dzwonią też do respondentów i proszą o potwierdzenie, że brali udział w badaniu. Skąd mają ich numery? Pod koniec ankiety często pada prośba o podanie numeru, by móc zweryfikować ankietera. Ludzie zwykle są tak wymęczeni ankietą, że podają swoje dane osobowe. Ktoś coś mówił o anonimowości? No tak, podobno tabelka z danymi zapisuje się w innym pliku, niż kwestionariusz. Nie wierzę.

W moim przypadku to nie jest kwestia wiary, tylko doświadczenia: badacze nie otrzymują baz, w których odpowiedzi na pytania z ankiety są zestawione z danymi osobowymi. Tak właściwie to nasuwa mi się pytanie:  po co by im były takie dane? Agencja badawcza to nie agencja marketingu, która później sprzeda takie dane jako bazę klientów. Nigdy nie słyszałem o takich przypadkach w branży badawczej.

TAJEMNICZY KLIENT

To czy ankieter przeprowadził obserwację w punkcie sprzedaży można bardzo łatwo sprawdzić – choćby na podstawie paragonu sprzedaży. Nie mogę się zgodzić także z zarzutem subiektywności – tzn. nie w pełni. Wszystko zależy od scenariusza obserwacji. Jeśli w ankiecie, którą wypełnić ma audytor jest informacja o liczbie minut, które musiał odstać czekając w kolejce do kasy, to jest to obiektywna informacja. Budując odpowiednie wskaźniki można zminimalizować ryzyko subiektywnej oceny zależącej od charakteru i preferencji audytora.

NAGINANIE WYNIKÓW PRZEZ AGENCJE BADAWCZE?

No i wreszcie: agencje badawcze i klienci. To oni mają główny wpływ na kształt badań. Czasem pada pytanie wprost: „jakie chcą państwo otrzymać wyniki?” Narzędziami pomiarowymi i próbą manipuluje się tak, by dostać takie wyniki, jakie chcemy. A jeśli się nam nie spodobają, to zawsze można je podkolorować w momencie tworzenia raportu z badań…

Nie wyobrażam sobie, żeby w jakiejkolwiek poważnej agencji badawczej jej pracownik spytał się klienta „jakie chcą państwo otrzymać wyniki?”. Taka agencja badawcza by była „spalona” w środowisku na zawsze – bo nie po to klienci inwestują swoje pieniądze, żeby zdobyć jakieś dane, skoro istnieje wynik który chcą rzekomo otrzymać. Manipulacje np. próbą w celu uzyskania określonego wyniku to też chyba pudło… bo klienci zwyczajnie nie zamawiają badań, żeby otrzymać konkretny wynik (pomijając takie przypadki jak Homo Homini i ich współpraca z partią Przemysław Wiplera… ale ja cały czas piszę o branży w kontekście poważnych firm, które należą do branżowych organizacji, poddają się kontrolom i audytowi). Stawiane przez Martę zarzuty w tym temacie są naprawdę poważnego kalibru… tylko bez podawania konkretnych przykładów niestety nabierają znamion „hejtu” i oszczerstw.

Ogólnie rzecz biorąc jest coś w czym z Martą zdecydowanie się zgadzam – proces badawczy to znacznie bardziej skomplikowany proces niż się wydaje wielu osobom. O błędy tutaj bardzo łatwo. Przed realizacją badania trzeba umieć przewidzieć różne problemy i sytuacje, które mogą zaburzać wyniki. Wyzwania są… ale są też ludzie pracujących w badaniach, którzy na te wyzwania są przygotowani 🙂

IV edycja zbadaj.to

W tym tygodniu wystartowała kolejna edycja programu zbadaj.to – programu, który dla wielu młodych osób w ostatnich latach stał się przepustką do zdobycia stażu w agencji badawczej (o który generalnie nie jest łatwo, dlatego że liczba miejsc dla stażystów jest ograniczona a zainteresowanie ze strony młodych ludzi jest naprawdę duże). W porównaniu z poprzednimi edycjami jest jedna nowość – zbadaj.to ma w tym roku partnera merytorycznego (więc zapewne można będzie też liczyć na ciekawsze nagrody 🙂 )Poniżej ogólne informacje o konkursie:

4 marca wystartowała IV edycja branżowego konkursu studenckiego zbadaj.to. Przedsięwzięcie jest inicjatywą Polskiego Towarzystwa Badaczy Rynku i Opinii oraz Organizacji Firm Badania Opinii i Rynku i ma na celu promocję kariery w branży badawczej. W tegorocznej edycji Partnerem Merytorycznym konkursu jest LOTTO. O współpracy zadecydowały wspólne wartości marek zbadaj.to oraz LOTTO opierające się na ideach wspierania rozwoju młodych ludzi.

„Celem przyświecającym organizacji konkursu jest przyciągnięcie do zawodu badacza zdolnych studentów o uważnych, badawczych umysłach. Staramy się inspirować studentów, pokazując, na czym ten zawód polega a także dając możliwość nawiązania kontaktów z praktykami branży i uczestnictwa w branżowych konferencjach i spotkaniach. Oferujemy także konkretne możliwości rozwoju poprzez zdobywanie wiedzy i umiejętności przydatnych w pracy badacza. Dzieje się to podczas finałowych warsztatów konkursowych a także podczas Dni Badacza czy warsztatów na targach pracy. Doświadczenia ubiegłych lat pokazują, że wysiłki te przynoszą obopólne zadowolenie – zarówno pracodawców jak i uczestników kolejnych edycji konkursu.” – mówi Katarzyna Gawlik, Szef Komitetu Organizacyjnego konkursu zbadaj.to.

Tworzenie możliwości i warunków do rozwoju ścieżki zawodowej w branży badawczej będące celem zbadaj.to oraz wizja wspierania rozwoju realizowana na wielu polach przez LOTTO to wartości łączące obie marki.

Więcej informacji do zdobycia na stronie projektu http://zbadaj.to