Tym razem chciałbym opowiedzieć Wam parę słów o pewnym ciekawym zjawisku. Pojawia się ono w ostatnim czasie w bardzo różnych płaszczyznach: w polityce, w reklamie, w marketingu, ale dotyczyć może również problematyki prezentacji. Mam na myśli… storytelling – czyli tzw. opowiadanie historii. Ten trend dopiero pojawia się szerzej w Polsce, ale jestem pewien że w jakimś niedalekim punkcie przyszłości będzie wręcz można mówić o modzie na storytelling (chociaż w przypadku środowisk marketingowych pewnie już można mówić o takiej modzie).
O co właściwie chodzi z tym storytellingiem? Opiera się on na koncepcji zgodnie z którą do ludzi trafiają najlepiej opowieści zbudowane na narracji. Jest to bowiem naturalny sposób przekazywania informacji od czasów pierwotnych – kiedyś ludzie nie potrafili pisać, żeby jednak utrzymać pewne treści w kulturze, społeczeństwie tworzyli opowieści. Do dziś zresztą o wiele łatwiej jest nam zapamiętać jakąś zabawną historyjkę i móc ją opowiedzieć innym osobom, niż chociaż nawet najbardziej pasjonujący wykład na uczelni. Chodzi o to, że operowanie opowieścią jest dla nas czymś naturalnym. Opowiadając historię przede wszystkim zabawiamy.
Jaki sens ma opowiadanie historii np. w reklamie? Jakiś czas temu opublikowane zostały wyniki polskich badań (przeprowadzonych przez pracowników SWPS-u), które potwierdzają, że reklamy w których zawarty jest pierwiastek narracyjności o wiele skuteczniej docierają do umysłu konsumenta. Przekazując konsumentowi historię, przekazujesz coś co może on opowiedzieć swoim znajomym.
Przykładem takiej historii (która nie wiem czy została wykreowana przez producenta czy to może jakiś mit) jest opowieść o marce Lucky Strike. Nie wiem czy słyszeliście skąd rzekomo się wzięła nazwa tej marki? Otóż podobno w latach 60 kiedy trwała wojna w Wietnamie do żołnierzy amerykańskich dostarczane były papierosy właśnie tej marki. Wojna wiążę się z dość paskudnymi okolicznościami, dlatego żeby złagodzić trudne warunki, przygotowano żołnierzom podobną drobną niespodziankę. Otóż w każdej paczce Lucky Strike’ów był jeden lucky, tzn. szczęśliwy papieros. A właściwie nie był to papieros tylko zwyczajny skręt, przygotowany na bazie marihuany. Historia wydaje się dość nieprawdopodobna jednak mimo tego krąży w społeczeństwie od lat – żeby było jasne nie przeczytałem o niej w jakimś podręczniku do marketingu, usłyszałem po prostu od jednego z palaczy papierosów. Sam na co dzień zajmuję się przede wszystkim badaniami rynku papierosowego więc może dlatego utkwił mi w głowie ten przykład.
Z tym całym storytellingiem jest jednak problem tego typu, iż zazwyczaj się mówi, jak bardzo „fajna” jest ta koncepcja, ale rzadko kiedy ktoś wspomina jak ma wyglądać opowiadanie historii w praktyce.
Dla zainteresowanych tematyką storytellingu już wkrótce recenzja książki „Storytelling. Narracja w reklamie i biznesie”.