Dziś mam przyjemność podzielić się z Wami recenzją jednej z nowszych książek autora, którego bardzo cenię – Setha Godina. Zwłaszcza za to w jaki sposób potrafi inspirować (czyli nie tylko przekazuje wiedzę ale motywuje do działania). I niespodzianka: tym razem recenzja została napisana nie przeze mnie ale przez Martę Górazda, autorkę bardzo ciekawego bloga martekerka.pl
Nie przedłużam już wstępu tylko zapraszam do lektury:
Seth Godin „Wszyscy jesteśmy dziwni. O micie masowości i końcu posłuszeństwa”
Odchylenia niestandardowe stają się normą. Dziwni są dzisiaj ważniejsi niż większość, bo to oni są większością. Mniej więcej taki przekaz płynie z ostatniej książki Setha Godina. To ciekawa pozycja z punktu widzenia marketingu, a zwłaszcza badań marketingowych, które poszukują przecież „zdania większości”. Autor zadaje nam ważne pytania: Czy wszyscy ludzie są tacy sami? Jeśli nie, to dlaczego adresujemy produkty do mas?
Masowy marketing wiąże się bezpośrednio z produkcją przemysłową. By utrzymać wydajność pracy maszyn, trzeba produkować jak najwięcej. Rynek zalewają przeciętne produkty dla przeciętnych ludzi. Ale próby dopasowania wszystkich do jednego szablonu po to, by wcisnąć im swój produkt, są skazane na niepowodzenie.
Masy stanowią znakomite źródło utrzymania – o ile tylko uda się do nich dotrzeć. Przez wiele lat umożliwiała to telewizja. Wystarczyło wykupić odpowiednią liczbę reklam, by zwiększyć swoje udziały rynkowe. Reklamy nie musiały być nawet dobre, wielokrotna emisja robiła swoje. Dziś dostęp do mas jest o wiele trudniejszy – odchodzimy od konsumpcji telewizji i rozpierzchamy się po Internecie.
Kim są tytułowi dziwni? To ci, którzy nie są normalni – nie dlatego, że tacy się rodzą, ale dlatego, że dokonują takiego wyboru. A to znaczy, że ich liczba może się zmieniać i rosnąć. Dziwny jest tu określeniem pozytywnym. To człowiek, który dokonał wyboru, by wyróżnić się na tle społeczności, w której żyje. Ludziom z najbliższego otoczenia dziwak wydaje się być zupełnie normalny. Nie ucieka od ludzi i nie chowa się w lesie, ale nie chce być częścią mas – woli przynależeć do niewielkiego kręgu podobnych do siebie ludzi. Dzięki Internetowi dziwacy z całego świata łączą się w miliony małych, specyficznych grup, których członkowie rozumieją się nawzajem i uznają swoją zachowanie za normalne – podczas gdy dla kogoś z zewnątrz są zgrają dziwaków.
Książkę, a tak właściwie manifest Setha Godina czyta się bezproblemowo. Autor przez blisko 100 stron próbuje przekonać, że masowy marketing to relikt przeszłości, a kluczem do sukcesu jest zrozumienie mniejszych, zróżnicowanych grup dziwaków i adresowanie do nich produktów.
Autor twierdzi, że dziwność wynika z wolności wyboru, a możliwość decydowania czyni nas bogatszymi. Jeśli ludziom da się wybór, to zwykle z niego skorzystają. Pierwszy Ford T był czarny. Dzisiaj można dowolnie zmodyfikować i spersonalizować samochód. Kiedyś wybór płatków śniadaniowych ograniczał się niemal wyłącznie do płatków Corn Flakes – dziś decyzja o zakupie tak błahego produktu może przyprawiać o ból głowy.
Godin tłumaczy, że nie chodzi o szukanie nisz ani wyodrębnianie kilku grup dziwaków. Nie można interesować się wszystkimi. Mamy interesować się wyłącznie naszymi dziwakami. Mogą to być maniacy komputerowi, golfiści, weganie albo blogerzy. Wszelkie dziwactwa to zachęty do tego, by wykreować nowy produkt lub usługę.
Wybór zdaje się być prosty: albo chcesz osiągnąć jakąś pozycję w tłumie marek kierowanych do mas, albo chcesz być kimś ważnym dla mniejszej grupy ludzi. Tym jedynym, którego szukają dziwacy. To z kolei oznacza, że ty też musisz być dziwakiem.
„Żadnych nisz. Żadnych mas. Tylko plemiona zabiegające o ludzi gotowych do nich dołączyć, wzmacniać je lub im coś sprzedać. To nasza przyszłość.”
Warto przeczytać, choć ta krótka książka mogłaby być krótsza… jeszcze o połowę. Pełno w niej powtórzeń i przykładów. Nie uważam również, żeby ta lektura była przełomowa, choć zapewne znajdą się tacy, dla których będzie. Godin ma oczywiście dużo racji, ale nic nowego nie odkrywa. Myślę, że ważniejszymi odbiorcami tej książki nie są marketerzy, ale ludzie planujący założyć własny biznes. Nazywanie jednak tej książki manifestem to chyba lekka przesada.
[helion_ksiazka ksiegarnia=”onepress” ident=”dziwni” okladka=”90×119″ width=”220″]