Barbara Stawarz”Content marketing po polsku. Jak przyciągnąć klientów”
Książka Barbary Stawarz to książką, która zainteresowała mnie od samego początku. Przede wszystkim dlatego, że sam jestem entuzjastą tej formy inbound marketingu. O tym jakiego znaczenia nabiera content marketing napisałem w tekście dla serwisu NowyMarketing.pl. Tekst wywołał liczne dyskusje (za sprawą których ten artykuł był najlepiej czytanym tekstem w styczniu tego roku). Wiele osób się nie zgodziło z przedstawioną przeze mnie tezą – ale efekt zamierzony został osiągnięty – dyskusja na temat content marketingu zatacza coraz to szersze kręgi.
Na kolejną pozycję wydawnictwa PWN czekałem również za sprawą książki, którą recenzowałem kilka miesięcy temu – „E-marketing. Współczesne trendy. Pakiet startowy”. Rozbudziła ona moje oczekiwania względem książek na temat marketingu internetowego wydawanych przez PWN. Czy książka Barbary Stawarz sprostała tym oczekiwaniom?
Barbara Stawarz w „Content marketing po polsku…” zaczyna snuć swoje refleksje zaczynając od tego dlaczego content marketing staje się coraz ważniejszy dla firm, jednocześnie walczy z istniejącymi mitami na temat tej formy marketingu. Jeśli Wasz szef obawia się, że poprzez działania content marketingowe będziecie udostępniać wartościowe treści za darmo zamiast generować sprzedaż/jedynie blogować/zdradzać sekrety i know how konkurentom to warto, żebyście wręczyli mu ten krótki rozdział do przeczytania.
To o czym zapomina wielu twórców serwisów internetowych to fakt, iż tworzą treści, które powinny być skrojone pod konkretnego odbiorcę. Jak powinien wyglądać proces analizy potencjalnego odbiorcy i dostosowania treści do jego wymogów – tego dotyczy drugi rozdział książki poświęcony tzw. personom. Przesłanie niby dość oczywiste… ale powiedzmy sobie szczerze: ile serwisów internetowych tak rzetelnie przeprowadza analizę na temat swojej grupy docelowej i dopiero pod tym kątem przygotowuje strategię tworzenia treści? Zapewne niewiele…
W kolejnych rozdziałach dowiemy się nie tylko „dlaczego warto korzystać z narzędzi content marketingu” ale „jak to robić?”. Teksty o webwritingu, tworzeniu strategii content marketingowej oraz o narzędziach, które warto wykorzystać w swojej pracy zainteresują te osoby, które chcą wdrażać content marketing… ale na dobrą sprawę do tej pory nie wiedziały jak to zrobić. Ciekawy jest też rozdział poświęcony growth hackingowi czyli działaniom za pomocą, których rośnie liczba odbiorców naszych treści (i liczba osób, które odwiedzają stronę a następnie zostają użytkownikami naszego serwisu/zapisują się do newslettera/zostają naszymi klientami).
Znacznie mniej niestety spodobały mi się teksty napisane przez pozostałych współautorów książki. Tekst o blogach firmowych napisany przez Dominika Kaznowskiego mam wrażenie jakby został trochę na siłę wciśnięty do książki. Nie dowiedziałem się z tego artykuły nic nowego mimo, że nie jestem ekspertem w temacie blogów firmowych. Prezentowane w tym rozdziale case studies są mało interesujące. Statystyki typu „podział blogów firmowych ze względu na branżę firmy” czy dane na temat tego na ilu blogach pojawiają się komentarze negatywne… też nie czuję, żeby to wzbogaciło moją wiedzę marketingową.
Tekst Joanny Stopyry z kolei jest bardzo ciekawie napisany… ale niestety mój problem z nim jest taki, że nie zgadzam się z główną tezą autorki. Joanna Stopyra twierdzi, że w działaniach marketingowych w tym content marketingowych należy w głównej mierze kierować się do kobiet bo to one są odpowiedzialne za większość wyborów konsumenckich… taka perspektywa może była i wartościowa ale prędzej 10 lat temu niż obecnie. Zmiany społeczne jakie nastąpiły w ostatnich kilkunastu latach sprawiają, że wcześniejszy tradycyjny podział ról między mężczyzną a kobietą został zachwiany, dlatego zwłaszcza jeśli koncentrujemy się na środowisku wielkomiejskim musimy porzucić tezę, iż to kobieta jest osobą odpowiedzialną za większość zakupów i wyborów dotyczących marek.
Ogólnie rzecz biorąc książkę oceniam bardzo pozytywnie. Podoba mi się sposób w jaki została wydana – czytając ją można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia ze stroną internetową przeniesioną na papier (ze względu na czytelność tekstu). Ciekawym pomysłem są też mapy myśli po każdym rozdziale, które na szybko pozwalają zapoznać się z treściami z danego fragmentu książki. W „Content marketing…” nie znajdziecie lania wody – dla mnie to kolejna ważna zaleta książki. Żeby poruszyć na 150 stronach tyle tematów – to już jest mały wyczyn. Dla wszystkich osób, które chcą poszerzyć swoją wiedzą na temat inbound marketingu – „Content marketing po polsku. Jak przyciągnąć klientów” to pozycja obowiązkowa!