Susan Cain „Ciszej proszę… Siła introwersji w świecie, który nie może przestać gadać”
Parę dni temu wspominałem, że jestem w trakcie lektury „Ciszej proszę…”. Wspominałem też żebyście się nie przejmowali okładką, która może sugerować że omawiana pozycja jest jednym z 100 poradników typu „jak stać się otwartą na ludzi osobą”. Przyznam się, że z tego samego względu gdybym natrafił na tę książkę w zwyczajnej księgarni pewnie bym nie brał pod uwagi jej kupna… na szczęście żyjemy w czasach Internetu i po zapoznaniu się z opiniami innych osób postanowiłem przeczytać omawianą książkę.
„Ciszej proszę…” to książka, która ma 3 wymiary. Po pierwsze, autorka opierając się na wynikach badań (w wielu przypadkach to badania neurobiologiczne), ale także i na własnej analizie tekstów zastanych opisuje to czym jest introwersja, jak jest ona odbierana społecznie, jakie ma podłoże fizjologiczne. Introwertycy są opisywani na zasadzie kontrastu w porównaniu z ekstrawertykami. Susan Cain duży nacisk kładzie na opisanie zalet związanych z introwersją. „Ciszej proszę…” tak jak wspominałem to nie jeden z wielu podręczników, których głównym przekazem jest hasło „zmień się! dostosuj się do społeczeństwa” – jest wręcz przeciwnie.
Tutaj dochodzimy do drugiego wymiaru książki – „Ciszej proszę…” można traktować również jako manifest introwersji. Susan Cain pokazuje jak w amerykańskim społeczeństwie od początku XX wieku zaczął się upowszechniać ideał osobowościowy, który ma wiele wspólnego z ekstrawersją. Wskazuje jednak na wiele zalet wiążących się z introwersją, których najzwyczajniej w świecie się nie wymienia myśląc o introwertykach – umiejętność skupienia, wytrwałość w dążeniu do celu, umiejętność pogłębionej analizy i refleksji, kreatywność (tak, dobrze czytacie kreatywność – bardzo interesujące są te fragmenty, w których Susan Cain opisuje, że wielkie pomysły rodzą się najczęściej w samotności, a nie w trakcie pracy w grupie). „Ciszej proszę…” określam jako manifest introwertyków bo Susan Cain opisuje introwersję jako coś normalnego – jako jeden z typów osobowości, który jest co prawda współcześnie niedoceniany, ale niezbędny we współczesnym społeczeństwie. Podejrzewam, że dla wielu osób ta lektura może być budująca, bo pomoże zrozumieć i zaakceptować własne preferencje (Cain np. dobrze tłumaczy, że introwertycy są w takim samym stopniu towarzyscy jak ekstrawertycy, tyle że zamiast wielu płytszych relacji towarzyskich preferują pogłębione, intymne kontakty z wąską grupą osób).
Po trzecie, Cain formułuje rady przydatne przede wszystkim dla rodziców introwertycznych dzieci, ale również dla ekstrawertyków którym lektura książki Cain może pozwolić zrozumieć osoby z odmiennym typem osobowości i osób zajmujących się zarządzaniem grupą ludzi (np. w biznesie). Z tego też właśnie powodu lektura wybranych fragmentów „Ciszej proszę..” powinna być obowiązkowa dla osób pracujących w HR, ale również dla wszystkich osób, które zarządzają pracą innych osób. Bardzo ważne jest zrozumienie, że praca z introwertykami różni się od pracy z ekstrawertykami – chodzi tutaj o inny sposób organizacji pracy, komunikację i rodzaj zadań, w których introwertycy i ekstrawertycy będą się najlepiej sprawdzać.
Zdarzało mi się w przeszłości słyszeć tego typu opinie o kilku menedżerach w dużych firmach „bardzo dziwne, że X został szefem departamentu/zespołu/działu – dziwne bo X jest osobą spokojną, raczej cichą, wyważoną – jak on może panować nad tymi wszystkim ludźmi?”. Jak pokazują badania, których wynik Susan Cain przytacza – liderami mogą być zarówno ekstrawertycy jak i introwertycy. Reguła dopasowania jest następująca: pracą zespołu introwertyków najlepiej będzie kierował ekstrawertyk, która zmobilizuje zespół, zainspiruje, natchnie energią, narzuci własne pomysły. Gdyby jednak ta sama osoba miała kierować grupą ekstrawertyków zwyczajnie by sobie nie poradziła. A do dlatego, że przy zarządzaniu grupą ekstrawertyków jest ważne, nie to żeby generować nowe pomysły i narzucać je grupie, nie chodzi o to żeby pobudzać grupę – wręcz przeciwnie. Grupę ekstrawertyków raczej trzeba hamować, raczej trzeba narzucać im ograniczenia. Rolą szefa jest tutaj nie generowanie nowych pomysłów, ale wybór najlepszych spośród tych, które prezentuje zespół. Dlatego w wielu przypadkach menedżerowie typu X (o którym wspomniałem na początku tego akapitu) awansują i bardzo dobrze się sprawdzają w swojej pracy (mimo, że nie są stereotypowymi liderami – to jest osobami o dużej charyzmie, osobami które lubią przemawiać publicznie, takimi który ciągną za sobą tłum).
Przystępując do lektury trochę się obawiałem, że książka będzie opisem różnych pojedynczych przypadków (historii osób, na które natrafił Cain zbierając materiał do książki). Takie historie oczywiście się pojawiają ale raczej jako uzupełnienie książki, niż jej główna zawartość. Większość wywodu opiera się na istniejących już książkach i teoriach, oraz wynikach badań psychologów i neurobiologów. Pomimo tego książkę czyta się bardzo dobrze, niektóre fragmenty wciągają niczym dobra powieść.
Czy warto przeczytać? Zdecydowanie tak. Nie wiem czy całość ( to blisko 400 stron) ale do wybranych fragmentów (w zależności od własnych potrzeb) na pewno warto zajrzeć. A dla osób, które interesują się psychologią z pewnością lektura całej książki będzie wartościowa. Polecam! 🙂