Archiwa tagu: inspiracja

O sztuce prezentacji w praktyce

O tym jak powinno się prezentować powstała niejedna książka. Mimo, że wiele osób wie w teorii co zrobić, żeby zdobyć sobie publiczność, o wiele trudniej im to przychodzi w praktyce. Dlatego myślę, że warto dla inspiracji dzielić się przykładami naprawdę dobrych prezentacji. Michał Lutostański i Tomasz Użarowski z TNS Polska na ostatnim Kongresie Badaczy Rynku i Opinii stanęli przed trudnym zdaniem – w 6 minutowej sesji mieli opowiedzieć jak będą wyglądały badania rynku w 2020 roku. Jak im się to udało? Brawa publiczności i statuetka za najlepsze wystąpienie w czasie Kongresu Badaczy Rynku i Opinii mówią same za siebie. Przekonajcie się sami jak to wyglądało 🙂

„Atlas strategiczny”

Atlas strategiczny - okładka Marek Staniszewski „Atlas strategiczny. Inspiracje dla menedżera”

Już dawno nie miałem tak ambiwalentnych odczuć po przeczytaniu książki i mimo, że minęły już 2 czy 3 tygodnie od jej przeczytania to dalej nie do końca wiem co powinienem o niej myśleć…

Na polskim rynku mamy niestety niewiele książek poświęconych budowaniu strategii w marketingu, dlatego z ciekawością sięgnąłem po książkę Marka Staniszewskiego. Jest to ciekawa pozycja w kontekście formy. Autor bowiem stwierdził, że stworzy książkę zawierającą spis różnorakich strategii (pasujących generalnie do planowania – nie tylko w marketingu). Każda strategia jest opisana nie tylko tekstem – zawiera również wytłumaczenie w postaci rynku (przydatne zwłaszcza dla wzrokowców). Ciekawe jest to, że autor zupełnie nie odwołuje się case’ów biznesowych czerpiąc raczej inspirację z takich dziedzin jak fizyka czy biologia.

Pomysł na książkę ewidentnie bardzo ciekawy… ale niestety po jej przeczytaniu już nie byłem tak entuzjastycznie nastawiony. Po jej błyskawicznym przeczytaniu (książka liczy mniej niż 100 stron, a jeśli dodamy do tego jeszcze obecność rysunków…) czułem pewien niedosyt. Nie jestem w 100% pewien ale czegoś mi zabrakło. Może liczba opisanych strategii jest niewystarczająca? Może każda strategia powinna być ciut szerzej opisana (czy świadoma rezygnacja z odwoływania się do case studies była słuszna?)?

Cenię sobie zwięzłość w pisaniu… ale w przypadku tej książki mam wrażenie, że albo wydawca albo autor w pewnym momencie miał podobne wrażenie: że, to może trochę za mały materiał na książkę. Dlatego prócz dwóch pierwszych rozdziałów, w których opisywane i rozrysowane są różne strategie znalazł się w książce trzeci rozdział poświęcony analizie komunikacji reklamowej na polskim rynku. Ciekawy tekst ale mam wrażenie, że bardziej by pasował do innej książki, albo do magazynu branżowego jako osobny, niż do „Atlasu strategicznego…”.

Książka w zamierzeniu była pisana jako pozycja, która może inspirować. Może gdybym stał w obliczu jakiegoś problemu, musiał decydować o strategii marki przeze mnie zarządzanej to może przejrzenie tej książki pomogłoby mi spojrzeć na mój problem z szerszej perspektywy i podjąć dobrą decyzję… Ale to tylko gdybanie.

Czy warto przeczytać? Szczerze? Nie jestem pewien. Bardziej niż po „Atlas strategiczny…” zachęcałbym do sięgnięcia po inną książkę tego samego autora. Którą? A to już temat na kolejną recenzję…

Książki jednoznacznie nie mogę polecić, ale za to zachęcam Was do zajrzenia od czasu do czasu na blog  Marka Staniszewskiego: http://www.staniszewskimarek.blogspot.com

Gdyby ktoś był zainteresowany to podaję też URL do strony promującej książkę: http://www.atlasstrategiczny.blogspot.com
[helion_ksiazka ksiegarnia=”onepress” ident=”atlas” okladka=”90×119″ width=”220″]

„Tajne służby kapitalizmu”

Tajne służby kapitalizmu - okładkaVadim Makarenko „Tajne służby kapitalizmu”

Kiedy pierwszy raz natrafiłem na informację o tej książce, a później przeczytałem następujący opis:

Czy to możliwe, że Służba Bezpieczeństwa była prekursorem współczesnych badań rynkowych?

Tajne służby kapitalizmu to książka poświęcona służbom wywiadowczym firm i stosowanym przez nie metodom. Tytułowe tajne służby kapitalizmu to działy badań i marketingu dużych firm, a także pracujące dla nich firmy badawcze, agencje reklamowe i domy mediowe. To one zbierają i przetwarzają coraz cenniejsze informacje na nasz temat. W ich zbieraniu uciekają się do coraz bardziej wyrafinowanych metod, nierzadko przypominających te, którymi niecałe dwadzieścia lat temu posługiwały się służby specjalne PRL-u.

stwierdziłem, że „Tajne służby kapitalizmu” zawierają negatywną ocenę świata badań, wpisując się w falę krytyki dotyczącą zbierania osobistych danych i naruszania prawa do prywatności. Już samo pytanie, w którym określa się SB jako prekursora badań rynkowych brzmi kuriozalnie. Powyższy opis jednak nietrafnie opisuje zawartość książki, to raczej próba wywołania sensacji i przyciągnięcia zainteresowania czytelnika (co w praktyce zadziałało, bo sam zainteresowałem się tą książką).

W rzeczywistości Makarenko opisuje w swojej książce nietypowe metody badań (czerpiące pomysłami przede wszystkim z badaniami etnograficznych), które pozwalają zdobyć informacje na temat tych obszarów, w stosunku do których respondenci mogą nie być do końca szczerzy, bądź odnośnie tych tematów, na temat których badani po prostu nie chcą rozmawiać (tematy intymne, bardziej osobiste). Tytuł książki wskazuje, że jej zawartość może atakować badania, w praktyce wydaje mi się, że autor, celowo bądź nie, działa na korzyść branży badawczej. A robi to przede wszystkim przez pokazanie, iż robienie badań i zbieranie informacji na temat konsumenta w obecnych czasach, wbrew temu co twierdzą osoby sceptycznie nastawione do prowadzenia badań marketingowych, nie opiera się tylko na podstawie ankiet, które najczęściej dotyczą deklaracji. Poprzez takie metody badań jak np. przeglądanie śmieci czy poprzez obserwację uczestniczącą w domach konsumentów, która może trwać przez całą dobę na przestrzeni całego tygodnia, czy przez badania neuromarketingowe (które sam traktuję z dużą ostrożnością, ale to temat na osobny post), badacze są w stanie ominąć „pułapkę deklaratywności”.

Książkę czyta się szybko i przyjemnie. Jest napisana w ten sposób, że wydaje się jakbyśmy czytali powieść (to pewnie zasługa dziennikarskiego warsztatu autora). Makarenko, deklaruje, że zbierał materiały do tej książki przez ponad 2  lata – to widać, bo o ile dobrze pamiętam (czytałem tę pozycję mniej więcej 9 miesięcy temu) w książce udało się uniknąć wpadek merytorycznych (co nie jest oczywiste, gdy o badaniach zaczyna pisać, ktoś nie posiadający doświadczenia w tej branży). Dodatkową zaletą tej pozycji, jest to że dotyczy polskiego świata badawczego – zupełnie inaczej (z większym zainteresowaniem ze strony czytelnika) się podchodzi do przytaczanych case studies kiedy dotyczą one naszego poletka.

Książka jest skierowana przede wszystkim do osób, które nie są związane z badaniami rynku, ale uważam, że wielu badaczy mogłoby przeczytać tę pozycję w poszukiwaniu inspiracji, pozwalającej na tworzenie nowych metod i technik badawczych. Z „Tajnymi służbami kapitalizmu” powinni się też zetknąć interesujący się badaniami studenci socjologii i psychologii, żeby zobaczyć jak mogą wyglądać mniej standardowe metody badań.

Czy warto przeczytać? Niezależnie od tego czy na co dzień zajmujesz się badaniami czy nie – moim zdaniem warto.

Dla zachęty polecam przeczytać fragmenty „Tajnych służb kapitalizmu” udostępnione przez autora na stronie: http://www.tajnesluzbykapitalizmu.pl