Archiwum kategorii: Recenzje

William B. Irvine „Wyzwanie stoika” recenzja

unnamedWilliam B. Irvine „Wyzwanie stoika. Jak dzięki filozofii odnaleźć w sobie siłę, spokój i odporność psychiczną”

Nie pisałem o tym na blogu natomiast jedną z najbardziej cennych lektur w ostatnich kilku latach była książka o myśli stoickiej. Od tamtego momentu dość dużo miałem do czynienia z filozofią życiową stoików – za pośrednictwem książek, artykułów czy podcastów. I mimo, że na tyle na ile potrzebuję znam przekaz stoików z dużym zainteresowaniem sięgnąłem po książkę Irvine’a.

Dlaczego niektóre osoby łatwiej sobie radzą z trudnościami życiowymi?

Pewnie znasz, jeśli nie z własnego życia to z historii w mediach, przykłady osób, które niezależnie od tego co ich spotkają do każdej komplikacji życiowej potrafią podejść ze spokojem, a wręcz trudne sytuacje przekuwać na swój sukces. Większość z nich zapewne nie miała do czynienia z lekturami stoików… natomiast ich sposób myślenia zapewne pokrywa się z tym co doradzali starożytni myśliciele z tego nurtu filozofii.

Jak to jest, że jedne osoby w obliczu problemów złoszczą się, pogłębiają swoje problemy, wpadają w rolę ofiary, a inne osoby potrafią przez swoje myślenie „przeramować” postrzeganie wydarzenia i podchodzić do wyzwań ze śmiechem i dystansem? To nie jest naturalna umiejętność. To jest kwestia odpowiedniego sposobu myślenia, które w swojej książce opisuje Irvine.

Książka składa się z różnych anegdot autora, cytatów stoików (ale są to raczej krótkie i proste cytaty – ta książka nie jest pogłębioną analizą myśli stoickiej 😉 ), historii osób, które w życiu sobie poradziły z przeciwnościami losu (i zachowały się po stoicku niezależnie czy o tym wiedziały czy nie), sposobów myślenia, które można wdrożyć w życiu, żeby samemu inaczej podchodzić do problemów życiowych oraz sposobów treningu odporności psychicznej (w sytuacjach, kiedy w naszym życiu wszystko się układa… a po prostu chcemy być lepiej przygotowani na trudności z przyszłości).

Co wyróżnia „Wyzwanie stoika”?

W przeciwieństwie do innych książek „Wyzwanie stoika” koncentruje się na wybranym problem – podejściu stoików do radzenia sobie z komplikacjami życiowymi i opisuje to podejście w pogłębiony sposób z różnych perspektyw.

Ale tym co tak naprawdę zainteresowało mnie w tej pozycji to fakt, że autor pokazuje w jaki sposób rady stoickie wpisują się w odkrycia psychologii z XX i XXI wieku (nawiązując do prac m.in. Daniela Kahnemanna). Zwykle myśl stoicka jest analizowana w oderwaniu od obecnie funkcjonujących ideologii i teorii naukowych – tutaj pojawiło się takie nawiązanie.

Jak mi się czytało „Wyzwanie stoika”?

Hmm książkę przeczytałem dosłownie na dwa razy – jeden wieczór i jeden poranek. To chyba pokazuje, że książkę czyta się dobrze. Jest napisana prostym, nieskomplikowanym językiem dzięki czemu jej przekaz może trafiać do wielu osób. Pewnie część osób na co dzień zaczytujących się w filozofach mogłaby oczekiwać bardziej pogłębionych czy skomplikowanych rozważań… natomiast ja zakładam, że celem autora było dotarcie do przeciętnego odbiorcy – i to myślę, że udało mu się w 100%.

Czy warto przeczytać?

Jeśli sam chciał(a)byś z większym spokojem podchodzić do trudności, które spotkają Cię w życiu polecam lekturę „Wyzwań stoika”. Sam odczułem wpływ myśli stoickiej w ostatnich latach, kiedy w życiu mierzyłem się z różnymi wyzwaniami (uśmiecham się do siebie pisząc te słowa bo sam złapałem się na tym, że zamiast pomyśleć „w ostatnich latach spotkało mnie dużo nieszczęść” pomyślałem o „wyzwaniach” – dla niektórych może to brzmieć sztucznie, ale dla komfortu psychologicznego jest to duże błogosławieństwo). Jestem pewien, że podejście stoickie które poznałem w wielu sytuacjach bardzo ale to bardzo mi pomogło.

Prędzej czy później w Twoim życiu pojawią się różne problemy i wyzwania (i zgodnie z „Wyzwaniem stoika” wbrew pozorom takie przygotowanie mentalne na problemy nie jest martwieniem się na przyszłość, tylko może pomóc bardziej doceniać obecne życie) – to tylko kwestia czasu. Więcej jeśli czujesz, że chciałbyś popracować nad swoją odpornością psychiczną – polecam zdecydowaniem „Wyzwanie stoika”, które można przyswoić w jeden wieczór.

Dziękuję wydawnictwu Insignis za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji.

Timothy Ferris „Narzędzia tytanów”

"Narzędzia tytanów" - okładka książkiTimothy Ferriss „Narzędzia tytanów. Taktyki, zwyczaje i nawyki milionerów, ikon popkultury i ludzi wybitnych”

 

Na Tima Ferrissa natrafiłem… oj tak dawno, że już trudno mi przypomnieć sobie dokładny moment w przeszłości. Było to, kiedy sięgnąłem po jego książkę „4 godzinny tydzień pracy”. O ile dobrze pamiętam nie była ta pozycja, która by jakoś mocno odmieniła moje życie. Zbyt wiele pomysłów w niej zawartych jakoś wydawała mi się odrealniona… można trochę szalona.

Mijały lata…

Tim wydawał kolejne książki. Między innymi o tym jak przy minimalnym nakładzie czasu dbać o zdrowie i jak nauczyć się różnych dyscyplin sportowych („4 godzinne ciało”) czy jak w krótkim czasie… zostać mistrzem gotowania.

Krótko pisząc przez długi czas jakoś nie byłem specjalnym fanem jego twórczości. Była taka zbyt „poradnikowa”. Często też mi się wydawało, że „life hacki” sprzedawane przez Ferrissa są nadmiernym uproszczeniem rzeczywistości (wręcz przekłamaniem).

Dla kontrastu jest wiele materiałów sygnowanych przez niego, które  polecam obejrzeć np. to video

To skąd nagle w moje ręce trafiły „Narzędzia tytanów”?

To był jeden z książkowych prezentów świątecznych. Sam pewnie bym nie kupił tej książki… a szkoda bo okazała się to być dość ciekawa, na pewno niecodzienna lektura.

Z pierwszych 200 stron odniosłem następujące wrażenie:

– powinienem nabyć całą masę różnych suplementów i sprzętów do ćwiczeń fizycznych (oczywiście każdy z nich jest opisywany jako ten najlepszy – przez różnych naukowców)
– ketoza to najlepsza dieta
– LSD może działać lepiej niż niejedna terapia

Długa lista rozmówców… to masa porad. Często sprzecznych. Może na początku mi to przeszkadzało… później starałem się do tego podejść jako do bogatego, różnorodnego zestawu, z którego wezmę to co mi się spodoba.

Co doceniłem w tej pozycji?

A można w „Narzędziach tytanów…” znaleźć sporo ciekawych wątków na temat wartościowych nawyków, budowania kariery, rozwoju biznesu i start upów, inwestowania, relacji międzyludzkich, zdrowia. Sam, żeby móc skorzystać jeszcze kiedyś z tej książki (bez przekopywania się przez ponad 700 stron) zacząłem po prostu długopisem oznaczać najbardziej wartościowe myśli. Tak, żeby kiedyś móc na szybko dotrzeć do fragmentów, które najbardziej doceniłem (nie lubię pisać po książkach… ale jednak myślę, że warto).

Ciekawe jest to, że wiele porad ma charakter uniwersalny i często się powtarza. Takim najczęściej powtarzającym się przykazaniem wydaje się być „nie bój się eksperymentować, nie daj się ograniczać swojemu lękowi, spróbuj tego co nieznane”.

To co doceniam w tej lekturze to również szczerość autora… który jeden z rozdziałów poświęcił pewnemu okresowi w życiu kiedy sam mocno rozważał popełnienie samobójstwa. Mało guru rozwoju osobistego odsłania swoje słabsze strony. Szacunek dla Ferrissa, że przekuł to swoje trudne doświadczenie w kawałek tekstu, który może być wsparciem dla osób w podobnej do jego sytuacji.

Dlaczego warto przeczytać „Narzędzia tytanów”

Powodów jest wiele… ale najbardziej istotny jest taki, że wszelkiego rodzaju mody intelektualne/filozoficzne/z zakresu dietetyki/fitnessu i tak dalej prędzej czy później trafiają z Zachodu również do nas.  Coś, co dziś może wydawać się egzotyczne może być nowym trendem w naszym kraju np. w przyszłym sezonie. Jeśli chcesz być jednym z pierwszych – sięgnij po „Narzędzia tytanów”.

„Siła różnic w zespole”

silaAnna Sarnacka-Smith „Siła różnic w zespole. Jak indywidualne potrzeby i motywacje przekuć na wartość i wspólny cel”

Jako menedżer sam często powtarzam, że zależy mi na budowaniu zespołu, których składa się z bardzo różnych osobowości. Staram się konstruować zespół w ten sposób, żeby był zróżnicowany zarówno wiekowo, płciowo, pod względem charakteru, pod względem różnych doświadczeń zawodowych. Głęboko wierzę, że ten kierunek jest słuszny aczkolwiek nie mogę napisać, żeby był łatwy w praktyce. Stąd duże zainteresowanie wzbudziło we mnie pojawienie się nowej książki Anny Sarnackiej-Smith. Być może kojarzysz, że w zeszłym roku wspominałem o pierwszej z jej książek.

Książka składa się z 13 niezależnych od siebie rozdziałów opisanych jako klucze, które pozwalają otworzyć szereg drzwi, stanowiących bariery w codziennej komunikacji w życiu zawodowym. Autorka porusza bardzo różną problematykę:

– od kwestii budowania wspólnoty celów,

– codziennej komunikacji (która może nam pozwolić lepiej zrozumieć jak postępują nasi pracownicy),

– motywowania pracowników,

– różnorodności stylów komunikacji/osobowości w pracy (w modelu DISC, który sam na co dzień bardzo doceniam),

– negocjacji zarobków przez kobiety,

– przemocy w pracy,

– naszych różnych nawyków poznawczych związanych z tym czy bardziej zwracamy uwagę na to co robią dobrze, czy raczej na błędy naszych współpracowników

– problematyki zmiany w życiu zawodowym.

O ile Everest lidera był skierowany głównie do osób, które zajmują menedżerskie i przywódcze pozycje w firmie tak „Siłę różnic w zespole…” można traktować jako książkę, z której skorzysta zarówno szef zespołu jak i jego pracownicy.

To, co jest mocną stroną książki to dużo osobistych historii autorki pokazujących realia komunikacji w środowisku zawodowym. Osobiste historie połączone z własnymi przemyśleniami nadają dodatkowej wartości tej pozycji. Oczywiście możesz na czytelniku patrzeć w inny sposób, natomiast ja lubię, kiedy w książce czuć styl autora. Gotowość przyznania się do błędu przy jednoczesnym pokazaniu, jak można się uczuć na błędach to kolejny z elementów, który sprawia, że książkę czytałem z większym zainteresowaniem niż w przypadku kolejnego podręcznika z obszaru human resources.

Należy jednak podkreślić, że zamierzeniem autorki nie była prezentacji jej subiektywnych opinii zbudowanych na ograniczonej bazie własnych doświadczeń. Aby lepiej opisać obecną rzeczywistość i pokazać jak kształtują się różnice w postrzeganiu miejsca pracy autorka przeprowadziła badanie (dla bardzie precyzyjnych: ilościowe badanie ankietowe przeprowadzone z firmą SW Research więc zapewne metodą CAWI), którego wyniki przytacza pokazując jak różnią się mężczyźni i kobiety w Polsce pod kątem sposobu komunikacji, motywacji, wartości w pracy. To, czego może mi tutaj zabrakło to pokazania tego jak na różnych zmiennych wypadają nie tylko kobiety i mężczyźni ale również młodsi i starsi pracownicy. Mam wrażenie, że właśnie kwestia różnicy wiekowej a nie płci determinuje różnice m.in. w obszarze wartości.

To, czego mi jeszcze zabrakło to… poruszenia głównego tematu z okładki w sposób bardziej ustrukturyzowany. Moje wrażenie, jest takie, że książka zawiera sporo ciekawych treści, które niekoniecznie korespondują z głównym tematem (np. rozdział poświęcony zagadnieniu negocjacji zarobków czy ten dotyczący przemocy w pracy). Samą lekturę uważam za wartościową jednak spodziewałem się po niej trochę czegoś innego. Autorka pokazuje jak dopasowywać sposób komunikowania i motywowania menedżerów do różnych typów osobowości (wg modelu DISC), z kolei raczej nie próbuje odpowiedzieć na pytanie – „jak sprawić, żeby w ramach zespołu, w ramach różnych doświadczeń, pracownicy lepiej ze sobą się komunikowali”.

Dziękuję wydawnictwu MT Biznes za udostępnienie egzemplarza książki do recenzji.

Miłosz Brzeziński „Życiologia” – recenzja

Życiologia - okładka książkiMiłosz Brzeziński „Życiologia. Czyli o mądrym zarządzaniu czasem”

Odkąd mniej więcej rok temu przeczytałem „Wy wszyscy moi ja” kiedy tylko miałem możliwość obejrzenia wywiadu, przesłuchania podcastu, lub przeczytania kolejnej książki Miłosza Brzezińskiego długo się nie zastanawiałem. „Życiologię” jest już czwartą jego pozycją, po którą sięgnąłem (dzięki wygranej w konkursie podcastu „Po ludzku o Pieniądzach”).

Pierwsza kwestia, którą chciałbym wyjaśnić to tematyka książki. Nie znajdziesz w niej porad typu:

  • jak w ciągu 3 godzin zrobić to, co do tej pory zajmowało Ci dwa razy więcej czasu;
  • jak priorytetyzować zadania w pracy, tak żeby w natłoku zadań zrobić jak najwięcej;
  • jak planować czas, żeby z doby wycisnąć jak najwięcej.

Szukając tego typu porad lepiej sięgnąć  po np. „Getting things done” Davida Allena.

„Życiologia” to poradnik… ogrodnika. Tak, dobrze czytasz 🙂 Ogrodnika, dlatego, że autor pisze o tym, jak w życiu dobrze pielęgnować trzy ogrody, z którymi każdy z nas ma do czynienia: pierwszy ogród związany z pracą, drugi to dom i rodzina, trzeci wiążący się z własnymi pasjami.

Mądre zarządzanie czasem w życiu – to takie zarządzanie, które pozwala nam pielęgnować każdy z ogrodów. Brzeziński jak zwykle nie podaje prostych rad typu: 45 godzin tygodniowo czasu poświęcaj na pracę, 20 godzin na rodzinę, 15 godzin na swoje pasje. Bardziej pokazuje, że warto dbać o balans między tymi strefami. W jego ocenie paradoksalnie największymi leniami są… pracoholicy, którzy całkowicie skupiają się na jednej ze sfer życia (przy okazji w niektórych przypadkach zwyczajnie udając zapracowanie). Skupić się wyłącznie na jednym ogrodzie – to nic trudnego, prawdziwym wyzwaniem jest znalezienie złotego środka między różnymi sferami życia.

To, co cenię w książkach Brzezińskiego to prezentowanie dość nieoczywistych spostrzeżeń takich jak:

– w porównaniu z domem świat pracy jest mega poukładany – zwykle mamy ściśle przypisane role, obowiązki, zasoby i cele – w domu, biorąc pod uwagę cały czas zmieniające się podejście do roli kobiety i mężczyzny właściwie nie wiadomo jak to sobie wszystko skutecznie poukładać, żeby działało. Podział obowiązków, który znamy choćby z naszych rodzinnych domów rzadko kiedy przystaje do aktualnej rzeczywistości społecznej. Wyzwaniem w rodzinie jest poukładanie tego wszystkiego w taki sposób, żeby było to dobre rozwiązanie dla niej, dla niego, dla ich dzieci.

– o relacjach z innymi:

Drugi człowiek może dać nam wiele, ale są rzeczy, które możemy sobie dać tylko my sami. Bezmyślne pomaganie szkodzi. Poświęcanie się nie wyzwala wdzięczności, a raczej roszczenia i złość.

– praca i dom to naczynia połączone – problemy w jednej ze sfer stanowią zagrożenia dla drugiej. Szkodliwe jest układanie sobie myślenia o pracy i domu w następujący sposób: praca to wysiłek, dom to relaks. Dom jest również miejscem „bardzo zadaniowym” i czym szybciej to zrozumiemy to lepiej dla nas i naszego związku – dzięki zrozumieniu będziemy mogli zrezygnować z części nierealnych założeń.

To, co doceniam w twórczości Brzezińskiego i odnajduję również w tej książce to dwa bardzo istotne elementy: realne podejście, „ciepły” (współczujący w sensie angielskiego self compassion) stosunek do siebie. Realne podejście pomaga nam określać cele, które są do zrealizowania (w przeciwieństwie do pseudocoachingowych porad typu: możesz mieć wszystko tylko to sobie wyobraź), biorąc pod uwagę otoczenie, w którym funkcjonujemy oraz zasoby, które posiadamy (m.in. czas). „Ciepły” stosunek pomaga nam zwalczyć w sobie wewnętrznego krytyka, nie zamartwiać się porównywaniem z innymi, pomaga nam również zrozumieć, że nie każdy w pracy musi robić wybitną karierę, nie każdy z nas musi znaleźć w życiu nie wiadomo jakie pasje – a mimo tego, można wieść szczęśliwe życie.

Jeśli znasz twórczość Miłosza Brzezińskiego (i słuchałeś np. podcastów z nim) to istnieje zagrożenie, że w „Życiologii” nie znajdziesz wiele nowych przemyśleń (choć mimo takiego odczucia czas poświęcony na jej lekturę uważam za wartościowy). Jeśli natomiast po raz pierwszy napotykasz na to nazwisko to gorąco rekomenduję lekturę „Życiologii”!

„Unf*ck yourself. Napraw się!”

unfuckGary John Bishop „Unf*ck yourself. Napraw się!”

Tytułem wstępu: nie będę ukrywał, że strasznie denerwuje mnie taka metoda promocji. Metoda promocji książki polegająca na przyciąganiu uwagi czytelnika poprzez umieszczanie przekleństw w tytule. Jest prawdopodobnie pewna grupa potencjalnych czytelników, którzy przez taki zabieg zwrócą uwagę na książkę i w księgarni sięgną po nią, żeby chociaż ją przekartkować. We  mnie taki zabieg budzi negatywne odczucia. Pierwsza myśl która się pojawia: „o! jeśli autor nie ma nic ciekawego dla zaoferowania to stara się szokować przez przekleństwa w tytule książki”.

Miło się pomylić

O dziwo tego typu wyobrażenie w starciu z rzeczywistością nie do końca się sprawdziło. W przeciągu ostatniego roku zdarzyło mi się przeczytać oprócz „Unf*ck yourself…” jeszcze jedną książkę z „szokującym tytułem” i w obu przypadkach byłem pozytywnie zaskoczony.

O czym nie jest ta książka

Wbrew temu co można by oczekiwać na podstawie tytułu w książce na szczęście nie znajdziemy treści typu:

– 5 prostych metod na osiągnięcie sukcesu

– bądź egoistą, postępuj zgodnie ze swoimi wartościami, nie zważaj na innych – a osiągniesz swoje cele

– nie trać swojego życia na przeciętność – przecież Ferrari jest na wyciągniecie ręki, trzeba tylko chcieć, na co czekasz?

Gdyby było inaczej to na pewno nie dotrwałbym do końca tej książki. Całe szczęście już we wstępie autor jasno definiuje swoją opinię na temat choćby pozytywnych afirmacji pisząc o nich jako o oklepanych metodach o niepewnej skuteczności:

Chociaż moja książka jest o tym, że właściwie słowa mogą zmienić twoje życie na lepsze, absolutnie NIE zachęcam cię do przejścia na pozytywne myślenie i stosowania afirmacji.

Dla kogo jest ta książka?

Przede wszystkim dla tych, których męczy wewnętrzny negatywny głos. Dla tych, u których wewnętrzny krytyk cały czas jest aktywny i wprowadza w niepokój. Ten niepokój bierze się z pojawiających się nieustannie pytań „czym dam sobie z tym radę?”, „co będzie jeśli się nie uda” i stwierdzeń typu „nie dam rady”, „to nie ma prawa się udać”, „inni zrobili to lepiej”. Tego typu dialog pewnie statystycznie rzecz biorąc częściej prowadzą ze sobą introwertycy niż ekstrawertycy.

jakiś cichy krytyczny głos wciąż Ci powtarza, że jesteś zbyt leniwy, za głupi albo za słaby

Tego typu myślenie nie tylko ogranicza możliwość realizacji swoich celów. Ono męczy, wysysa energię, wprowadza niepokój i pewnie u wiele osób prowadzi do coraz to częściej spotykanej w polskim społeczeństwie depresji.

Jak sobie poradzić z negatywnym dialogiem?

Skoro jest w nas głos, który powtarza negatywne afirmacje to część czy to coachów, trenerów czy nawet psychologów doradza, żeby stosować pozytywne afirmacje. Pewnie nie raz zetknęliście się w mediach społecznościowych z pozytywnymi memami typu „możesz wszystko”. Czy to uciszy wewnętrznego krytyka? U części osób może mu tylko dostarczyć paliwa:

„Jak bardzo jesteś żałosny, że wierzysz, że powtarzanie sobie pozytywnych haseł coś zmieni w Twoim życiu?”

„Wziąłbyś się do roboty a nie udawał, że stanie przed lustrem i uśmiechanie się do siebie coś zmieni”

„Brawo – trafiłeś do grupy przegranych życiowo skoro uwierzyłeś, że wystarczy pozytywne myślenie do osiągnięcia sukcesu. Idiota!”

A może spróbujmy inaczej?

To, co proponuje Gary John Bishop to podejście oparte przede wszystkim na antycznej greckiej myśli filozoficznej. Sam w ten sposób otwarcie nie pisze ale w większości zalecenia, które prezentuje w „Unf*ck yourself…” to przełożone na język współczesny zalecenia greckich stoików. Książka jest pełna cytatów i zapożyczeń od Sokratesa, Epikteta, Arystotelesa czy Seneki.

Gary John Bishop stawia na to, żeby uświadomić czytelnika, że:

– nie jesteśmy naszymi myślami (co może być pewnie szokujące dla wielu z nas myślących  paradygmacie kartezjańskim, który objawia się w maksymie „myślę, więc jestem”)

– zgodnie z tym co pisał Seneka nasze myślenie, zazwyczaj sprawia nam większe cierpienie niż to, czego doświadczamy

– zgodnie z Arystotelesowskim podejściem – to jacy jesteśmy zależy nie od naszego myślenia, ale od działania

– niepewność w życiu jest nieuchronna i jej akceptacja jest konieczna do zdrowego myślenia

– powinniśmy ustalać sobie cele zgodnie z naszymi wartościami i zgodne z wyrzeczeniami, które jesteśmy w stanie ponieść

– mimo, że w naszym życiu jest wiele elementów, na które nie mamy wpływu to dalej jest duży obszar co, do którego mamy moc sprawczą – ale dopóki nie weźmiemy za ten obszar odpowiedzialności to nie ruszamy do przodu

– to, co zwykle wpływa na nasz negatywny odbiór rzeczywistości to nasze nieuświadomione oczekiwania

  Czyli co: czytać, nie czytać?

Dla mnie przez to, że od jakiegoś czasu interesuję myślą stoicką rady autora „Unf*ck yourself…” nie były specjalnie niczym nowym. To był raczej mix tego o czym wcześniej słyszałem lub czytałem podany w innym sosie. Ale nie oznacza to nic złego 🙂 Jestem pewien, że dla wielu osób opisywana książka może być cennym materiałem, który pozwoli przeramować swoje myślenie i zacząć funkcjonować w nowy sposób.

Poza tym uważam, że wszelkie sposoby promocji starożytnej greckiej filozofii i pokazywanie jak można w praktyce wprowadzać w życie jej zalecenia są wysoce pożądane. W takim kontekście bardzo się cieszę, że na rynku pojawiła się tego typu pozycja.

Polecam! (nie tylko tym, których męczy negatywny dialog)

Dziękuję Wydawnictwu Insignis za udostępnienie egzemplarza recenzenckiego książki.