Archiwum kategorii: Inne

Podsumowanie książkowe 2015 roku

Podsumowanie książkowe 2015 roku

Koniec roku to zwykle czas różnych podsumowań. Tym razem przygotowałem dość nietypowy wpis bo zdecydowałem się Wam opowiedzieć nie tylko o książkach biznesowych ale i o pozostałych moich lekturach.

Statystyki

2015 rok wydaje się być dla mnie rokiem szczególnym bo udało mi się przeczytać znacznie więcej książek niż w latach ubiegłych. O ile w 2014 roku przeczytałem koło 30 książek, tak w 2015 roku z mojej listy wynika, że przeczytałem około 44 książek (około, bo kilka książek przerwałem w trakcie lektury i nie wpisałem ich na listę, inne z kolei zacząłem pod koniec 2015 roku i wciąż czytam). Z czego wynika taki wzrost mojej aktywności czytelniczej? W pierwszej kolejności stawiałbym na zakup Kindle’a. Za jego sprawą mam łatwiejszy dostęp do książek. Ponadto na stałe jestem zapisany do newsletterów z serwisów ebookowych dzięki czemu kupuję więcej książek (bo jak widzę ciekawą książkę poniżej 15 PLN to trudno nie zdecydować się na jej zakup). „Kundelek” (jak to pieszczotliwie nazywają czytnik ebooków jego niektórzy właściciele” ułatwia też lekturę tzw. cegieł. W momencie, kiedy pierwszą książkę Knausgarda czytałem w wersji papierowej jej lektura np. w komunikacji miejskiej była znacznie utrudniona.

Moje rekomendacje

Biznesowa książka roku: w tej kategorii miałem olbrzymi problem. Czytałem w tym roku kilka książek biznesowych, które zrobiły na mnie bardzo dobre wrażenie… ale z trudem mi było wybrać tę jedną wyjątkową pozycję, którą z czystym sumieniem mogę wszystkim zarekomendować. Finalnie skłaniałbym się ku książce autorstwa Mr Ronald D. Geskeya Sr. „Media Planning & Buying in the 21st Century” – jestem jeszcze w trakcie jej lektury ale biorąc pod uwagę niewielką liczbę książek poświęconych tematyce planowania i kupowanie mediów jest to zdecydowanie interesująca pozycja.

Książka popularno naukowa: Malcolm Gladwell „David i Goliat”. Podchodziłem do tej pozycji sceptycznie a skończyłem zachwycony. Niesamowita książka. Po latach lektur różnych książek z zakresu nauk społecznych czasem mam wrażenie, że niewiele mnie zaskoczy. Gladwell mnie zaskoczył: opowiedział ciekawe historie, które pozwoliły mi spojrzeć na pewne problemy z odmiennej perspektywy. Książka wzbogacająca życiowo. Zdecydowanie polecam.

Ekonomia:  z tego pola chciałbym Wam polecić książkę Rafała Wosia „Dziecięca choroba liberalizmu”. Dobrze napisana książka, która pozwala spojrzeć na transformację systemową i dyskurs ekonomiczny w Polsce po 89 roku z odmiennej, ciekawej perspektywy. Jeśli znacie kogoś, kto przeżywa moment fascynacji ideami neoliberalnymi (które w ostatnich latach stały się mocno popularne zwłaszcza wśród najmłodszych wyborców) i ogranicza swoje lektury do autorów z tego nurtu: dajcie mu dla równowagi do przeczytania książkę Rafała Wosia.

Reportaż roku: i znów miałem problem. W tym roku czytałem wiele ciekawych reportaży na podobnym poziomie i trudno mi było wybrać tę jedną wyjątkową książkę. Ale zdecydowałem się Wam zarekomendować reportaże Lidii Ostałowskie wydane w książce „Bolało jeszcze bardziej”. Nie jest to łatwa lektura – opowiedziane historie są przejmujące i mogą nastrajać mocno pesymistycznie.

Polityka, historia: tuż po zamachach w Paryżu aby lepiej zrozumieć czym jest Państwo Islamskie sięgnąłem po książkę Benjamina Halla „ISIS. Państwo Islamskie”. Książka spełniła swoją funkcję, dlatego tym wszystkim, którzy chcą lepiej się orientować w dzisiejszym świecie (i sytuacji międzynarodowej) zdecydowaniem polecam tę pozycję.

Kryminał rokututaj od kilku lat bez zmian. Dla mnie królem kryminałów jest Hakan Nesser. W momencie, kiedy się myśli o skandynawskich kryminałach większość osób najpierw myśli o Mankellu, Larssonie czy Lackberg. Ja poza Lackberg czytałem książki wszystkich tych autorów i najbardziej przypadło mi do gustu pióro Hakana Nessera. W tym roku ukazały się dwie ostatnie książki z cyklu o komisarzu van Veeterenie: „Jaskółka, kot, róża, śmierć”, oraz „Sprawa G” i właśnie te książki uznaję za najciekawsze kryminały wydane w Polsce w 2015 roku. Co sprawia, że tak pozytywnie piszę o Nesserze? 3 słowa: bohaterowie, akcja, historia. Bohaterowie – z krwi i kości – w książkach Hakana Nessera brakuje złowieszczych morderców, wyznawców zła, dla których zabijanie jest celem samym w sobie. Detektywi (van Veeteren i Gunar Barbaroti) również mają niewiele wspólnego z typową postacią detektywa, który jest zwykle samotnym, zgorzkniały mężczyzną po 40 roku życia, który topi smutki w alkoholu. Akcja: w odróżnieniu od większości kryminałów z wartką akcją budowaną na kolejnych cliffhangerach w książkach Nessera akcja rozwija się stopniowo: Nesser umiejętnie buduje napięcie. Często w jego książkach już od początku wiemy kto jest mordercą i jak doszło do zbrodni – a później obserwujemy jak policjanci pracują na daną sprawą. W ogóle czasem mam wrażenie, że jego książki plasują się gdzieś między kryminałem a książkami obyczajowymi. Historia: Nesser tworzy bardzo ciekawe intrygi – jeśli po lekturze kolejnego kryminału macie odczucie, że „gdzieś już to widziałem” i irytuje was wtórność kolejnych książek to sięgnijcie po Nessera – nie zawiedziecie się.

Najbardziej wciągająca książka rokucykl książek Blake’a Croucha o Wayward Pines. Pierwsza książka miejscami  nużyła… ale po tym jak pewne elementy fabularne zaczęły się układać w logiczną całość trudno było się oderwać od lektury kolejnych książek. Dla fanów Twin Peaks lektura obowiązkowa.

Polska książka: „Morfina” Szczepana Twardocha. Większość z Was nawet jeśli jej nie czytała z pewnością o niej słyszała, dlatego nie będę się rozpisywał o fabule. Kto nie czytał: polecam bo naprawdę warto. Mimo, że objętościowo wygląda dość poważnie – „Morfinę” pochłania się błyskawicznie.

Sportowa książka roku: o bieganiu przeczytałem już całą masę książek: poradniki, biografie, książki poświęcone technice biegania etc. (kilka recenzji znajdziecie tutaj), dlatego raczej już rzadko kiedy sięgam po tego typu pozycję. Wyjątek zrobiłem dla: Magda Ostrowska-Dołęgowska, Krzysztof Dołęgowski „Szczęśliwi biegają ultra” i nie żałuję. Jeśli szukacie ciekawej książki o sporcie (nie tylko o bieganiu), jeśli szukacie historii osób, które ułożyły swoje życie w taki a nie inny sposób, żeby realizować swoje pasje sięgnijcie po książkę Dołęgowskich. Warto! Dłuższą recenzję możecie znaleźć tutaj.

Rozczarowania książkowe

James Frey „Milion małych kawałków” – jeśli chcecie sięgnąć po dobrą książkę o nałogu to lepiej sięgnijcie po naszą rodzimą autorkę Małgorzatę Halber i jej „Najgorszego człowieka na świecie”.

Randi Zuckerberg „Dot.s(com)plikowane. Jak rozplątać nasze życie w sieci” – o tej książce mogliście już przeczytać w mojej recenzji.

Marcin Wicha „Jak przestałem kochać design” – ta książka miała wiele rekomendacji innych osób… ale mnie nie zachwyciła. Nie potrafię napisać dlaczego. Nie chcę Wam jednak odradzać tej książki bo skoro tak wielu osobom się podobała to istnieje duża szansa, że i Wy znajdziecie w niej coś wartościowego.

Nassim Taleb „Anykruchość. O rzeczach, którym służą wstrząsy” – sama koncepcja prezentowana przez Taleba jest ciekawa. Ale zamiast czytać kilkuset stronicową książkę, w której jeden temat jest wałkowany na wiele sposobów, wolałbym przeczytać 30 stronicowy artykuł.

A jak wyglądał Wasz czytelniczy 2015 rok? Czy zgadzacie się z moimi rekomendacjami? Co sami mnie byście polecili, a co odradzacie?

9 konferencja Havas Media Group (2015) #hmgc

Jeśli jeszcze pamiętacie moją zeszłoroczną relację z konferencji Havas Media o „Organic marketingu” to z pewnością zapadła Wam w pamięć moja entuzjastyczna opinia na temat tego wydarzenia. Minął rok a ja znów miałem szansę pojawić się na corocznym wydarzeniu organizowanym przez jeden z kluczowych domów mediowych na polskim rynku. Zamiast szczegółowo opisywać kolejne wydarzenia chciałbym się z Wami podzielić paroma momentami, które zapadły mi w pamięć.

 

Przed właściwym startem konferencji organizatorzy poinformowali nas, że w niedawnym zamachu w Paryżu wśród licznych ofiar terrorystów znaleźli się również pracownicy i współpracownicy francuskiego oddziału Havas Media. W ramach uczczenia ich pamięci wystąpił Michał Sobierajski, wokalista i pianista szerzej znany za sprawą występów w Voice of Poland. Bardzo poruszający moment… o którym trudno napisać coś więcej. Trudno bo żadne słowa, żadne zdania nie wydają się właściwe. W każdym razie wyrazy uznania dla organizatorów konferencji, którzy słusznie postanowili nie pomijać tego smutnego wątku.

 

Później na scenie pojawił się Mariusz Szczygieł i jak to potocznie się mówi „pozamiatał”. Bardzo ciekawy i charyzmatyczny mówca. Jak to samo ujął nie przygotował żadnej prezentacji bo zwykle nie planuje w całości swoich wystąpień. I jestem skłonny w to uwierzyć 🙂 Kilka ciekawych anegdotek i zabawnych historii o zjednywaniu sobie ludzi przy pisaniu reportaży sprawiło, że 30 minut minęło nie wiadomo kiedy… Kolejni prezentujący mieli zawieszona poprzeczkę oczekiwań naprawdę wysoko.Ostatnio Mariusz Szczygieł pojawił się na konferencji PTBRiO, teraz Havas Media… coś czuję, że będzie się pojawiał na kolejnych marketingowych wydarzeniach 🙂

 

Kolejny z momentów, który wspominam to wystąpienie Jeza Jowetta o „influencerach” ale nie za sprawą jakichś odkrywczych informacji. Po prostu 10 lat nigdy bym się nie spodziewał, że zobaczę poniższe video na poważnej konferencje branżowej 😉

 

Najbardziej inspirujące ze wszystkich wystąpień to prezentacja Alicji Cybulskiej o kreatywności w reklamie. A wszystko za sprawą ciekawych case studies pokazujących jak można kreatywnie wykorzystać różnego rodzaju rozwiązania technologiczne (genialny pomysł Post It na użycie reklamy remarketingowej!). Obejrzyjcie sami!

 

Czy wypełnianie formularzy musi być takie nudne? Canal+ pokazał, że nie 🙂

 

Czy reklamy bazujące na remarketingu muszą irytować? Przeczytajcie o kampanii „Post it”.

 

Kolejny wydawałoby się dość prosty koncept a zarazem przekładający się na istotną poprawę wyników biznesowych czyli corridor targeting w kampanii German Wings:

 

Nowoczesna technologia pomaga uratować życie – ciekawy pomysł meksykańskiego Czerwonego Krzyża:

 

W Internecie jest całe zatrzęsienie promocyjnych biletów lotniczych… Jak na takim wymagającym rynku wyróżnić się? Ciekawa kampania pokazująca jak łączy online z offlinem:

 

Mark Adams z Vice Media wyszedł na scenę i zrobił show. Mega energetyczne wystąpienie przykuwające uwagę. Bo jak nie zwrócić uwagi na gościa, który wychodzi na scenę i deklaruje „koniec bullshitu na dzisiaj […] chcę z Wami porozmawiać ale inaczej niż zwykle […] porozmawiajmy szczerze tak jak rozmawia się o 2 nad ranem po paru głębszych”. I tak jak zapowiedział… zdecydowanie nie owijał w bawełnę. Ale nic dziwnego – bo przykłady komunikacji Burger Kinga i Skody, które Mark pokazywał w swojej prezentacji rozśmieszyły całą salę do łez.

 

O dziwo na filmach z sieci Mark Adams wypada… dość normalnie. Tutaj przykład (krótkie wideo z paroma przemyśleniami o których Mark wspominał również na konferencji Havas Media):

 

Z wystąpienie Marka chciałbym się z Wami podzielić jeszcze jednym zabawnym filmem:

 

Konferencję zakończyło wystąpienie Wiesława Bartkowskiego o interakcji ucieleśnionej. Inspirujące i zdecydowanie poszerzające horyzonty (chociaż interesujące chyba bardziej dla geeków niż marketerów ;)). Jedno z ciekawszych połączeń nauk społecznych i technologii IT z jakim do tej pory się zetknąłem. I znów organizatorzy konferencji „mieli nosa” zapraszając kolejnego prezentera z dość nietypową, jak na konferencje marketingowe, prezentacją. Może tędy droga? Bo ile razy można słuchać o „nowych trendach konsumenckich”?

 

Podsumowując krótko: kolejna udana konferencja zorganizowana przez Havas Media. Mam nadzieję, że również za rok będę mógł uczestniczyć w jej kolejnej edycji.

Marketing and Technology Congress 2015 (Warszawa) – relacja

z17749917Q,Marketing-and-Technology-Congress-2015

Marketing and Technology Congress 2015 – relacja

Wczoraj – 16 kwietnia 2015 odbyła się w Warszawie konferencja zorganizowana przez Wydawnictwo Naukowe PWN poświęcona połączeniom marketingu i technologii, które pomagają łączyć ze sobą światy online i offline. Wydarzenie miało miejsce w bardzo ładnym miejscu (choć dla większości osób raczej trudno dostępnym – ze względu na konieczność przedostania się na prawą stronę Warszawy) – Business Man Institute. To druga konferencja zorganizowana w tym miejscu na której gościłem i muszę przyznać, że to miejsce doskonale się sprawdza przy okazji takich eventów. Ale miejsce konferencji to jedno… a kluczowy jest przecież program. Ten prezentował się bardzo interesująco dzięki czemu wydarzenie zgromadziło dużą widownię (sala była pełna… a trzeba pamiętać, że tego samego dnia odbywało się inne ważne wydarzenie dla branży marketingowej – Social Media Convent w Gdańsku).

Zaczynamy!

Kongres rozpoczął się od prezentacji Piotra Buckiego, który opowiadał o pokoleniu Millenialsów. Mimo, że z racji doświadczenia badacza rynku temat mam dobrze rozpracowany, to jednak prowadzący przykuł moją uwagę. Przede wszystkim dlatego, że jest naprawdę niezłym prezenterem – dobrze przygotowuje slajdy, efektywnie operuje głosem, potrafi opowiadać interesujące historie. Wiesz po czym poznaję dobre wystąpienie? Po ilości haseł, które zapisuje w czasie takiego wystąpienia. W trakcie wystąpienia Buckiego zanotowałem sobie kilka nazwisk, i nazw aplikacji o których wcześniej nie słyszałem a które będę musiał sprawdzić w wolnym czasie – to chyba najlepsza rekomendacja. Bucki opowiadał między innymi o podziale na flawless i flawsome brands… odkryłem, że na swoim blogu popełnił wpis na ten temat – zapraszam do lektury!

Kolejne z wystapień to prezentacja Philippa Sackla z firmy Mozilla. Philipp opowiadał o początkach przeglądarki Firefox, o tym jak wyglądał (a właściwie, „nie wyglądał”, bo go po prostu nie było) marketing tego produktu. To na co zwrócił uwagę w swojej prezentacji to fakt, iż w ramach firmy osoby odpowiedzialne za produkt muszą ściśle pracować ludźmi z odpowiedzialnymi za marketing. Czyli w sumie nic o czym nie słyszelibyśmy wcześniej… Dla mnie ciekawe jest to, że w moim przypadku marka „Firefox” była silniejsza w momencie, kiedy Mozilla nie prowadziła żadnych działań marketingowych. Sam produkt (o wiele lepszy niż Internet Explorer Microsoftu) sprawiał, że Firefox był dla mnie atrakcyjną marką. W ostatnich latach, kiedy z kolei Mozilla ruszyła z działaniami marketingowymi przez to, że obecne przeglądarki wyglądają i działają bardzo podobnie (przynajmniej z perspektywy przeciętnego użytkownika) marka Firefox przynajmniej w moim umyśle uległa rozmyciu…

Przerwa na kawę i wracamy na salę…

… żeby posłuchać wystąpienia o gamifikacji łączącej światy offline i online. Prezentacja zapowiadała się bardzo ciekawie… ale zanim prelegent przeszedł do rzeczy musiał już kończyć…. Żałuję, że organizatorzy nie przydzieli na to wystąpienie więcej czasu, bo zapowiadało się interesująco, a sam temat w ciągu 15 minut można co najwyżej liznąć…

Z niedosytem mam wrażenie, że pozostawiła nas również Barbara Stawarz (autorka świeżo wydanej przez PWN książki na temat content marketingu). Pamiętam, że podczas jej prezentacji siedziałem skupiony, ale mam wrażenie że wiele z prezentowanych treści było na tyle ogólnych, że finalnie zabrakło mi pojedynczej myśli, przesłania płynącego z tego wystąpienia. Taką mam percepcję na dzień po konferencji.

Później na scenie pojawił się Jarosław Królewski, który zrobił małe show za sprawą tego, że w czasie jego wystąpienia jedna z pań będących na publiczności wygrała szpilki (które sama wcześniej wybrała w sklepie internetowym Gino Rossi). Królewski opowiadał o produkcie firmy Synerise – aplikacji, która pozwala łączyć doświadczenia i zachowania pojedynczej osoby w świecie wirtualnym i tym bardziej namacalnym. Jak to jest możliwe? Wiąże się to przede wszystkim z zainstalowaniem specjalnej aplikacji w telefonie. Aplikacja ta śledzi wszelkie poczynania na telefonie (czyli np. strony e-sklepów po których chodzimy, produkty które przeglądamy, strony które dodajemy do ulubionych), naszą lokalizację (jeśli mamy aktywowany GPS) – co pozwala jej ustalić nasze miejsce pracy, zamieszkania, czy sklepy w których zwykle robimy zakupy. Wszelkie tego typu informacje następnie są wykorzystywane do stworzenia naszego profilu, profilu który na podstawie adresu e-mail może być też łączony z naszymi profilami w mediach społecznościowych. Prawie Matrix, co nie? Ale po co to wszystko? Po to, żeby korzystając z technologii beaconów móc prowadzić działania typu real time marketing w punktach sprzedaży. Więcej na temat tego typu działań możecie przeczytać w artykule z NowyMarketing.pl.

Prezentacja ciekawa… ale brakowało mi pojedynczego namacalnego case study. Królewski prezentował zagregowane dane na temat np. mailingu wykorzystującego dane z tej aplikacji – open rate i konwersja były na bardzo wysokim poziomie… ale szkoda, że dostaliśmy jedynie takie „suche” dane statystyczne. Wystąpienie wywołało też dyskusję na sali na temat ochrony danych osobowych etc. Ja sam wątpliwości jak dużo konsumentów będzie skłonnych zainstalować tego typu aplikację i de facto zgodzić się na inwigilację… Za cenę czego? Kuponu rabatowego?

Następnie przyszedł czas na dyskusję panelową… która moim zdaniem i zdaniem innych osób, z którymi rozmawiałem na ten temat okazała się niestety niewypałem. Brak jednego konkretnego tematu, „skakanie po różnych wątkach”, duży poziom ogólności wypowiedzi (które nie były wcześniej przygotowane)… nie wypadło to dobrze.

Lekki odpoczynek dla umysłu zapewnił lunch…

… po którym mogliśmy posłuchać prezentacji drugiego z „key note speakers” z zagranicy. Josh Valman okazał się być dość młodym młodzieńcem, który z wielką pasją opowiadał o swoich projektach. Z jego prezentacji można było wynieść rady, które mogą być przydatne w różnych obszarach biznesowych. Valman opowiadał o jego doświadczeniach związanych z rozwiązywaniem problemów biznesowych. Podkreślał jak bardzo ważne przy tworzeniu rozwiązań produktowych jest znajomość potrzeb i motywacji jakimi kierują się ludzie. Radził, żeby tworzyć procesy biznesowe, które pozwalają na szybkie wdrażanie nowych pomysłów i szybki feedback:

Wdrażamy – testujemy – analizujemy… wdrażamy poprawkę – testujemy – dalej analizujemy… i znów kolejne poprawka… i tak dalej.

Jestem ciekaw jak publiczność odebrała jego wystąpienie – podzielisz się swoją opinią?

Po Valmanie na scenie zameldował się Paweł Sala, z firmy Freshmail. Sala pokazał sporo ciekawych case studies związanych z tematyką big data. Opowiadał o nich naprawdę pasjonująco… szkoda tylko, że większość z tych przykładów już wcześniej znałem 😉 Nie mnie jednak prezentację uznaję za bardzo udaną. Widać, że została dobrze przygotowana i przećwiczona. Sala swoich słuchaczy zachęcał do tego, żeby zamiast koncentrować się w swoich działaniach biznesowych na big data… w ogóle zaczęli korzystać z danych 🙂 Pokazał na kilku prostych przykładach (do zastosowania w niemalże każdym biznesie) jak prosta analiza zbieranych danych na temat konsumentów może usprawnić działania marketingowe firmy. Bardzo wartościowe wystąpienie.

Nie można niestety tego napisać o kolejnej prezentacji, która dotyczyła serwisu LinkedIn. W czasie prezentacji mieliśmy się dowiedzieć „co przykuwa uwagę profesjonalistów” oraz „jak prowadzić działania marketingowe” w tym serwisie. Niestety przez większość czasu prezentujący opowiadał o tym, dlaczego warto korzystać z działań content marketingowych (nie wiem po co wywarzał otwarte drzwi) i prezentował podstawowe dane na temat polskiego serwisu LinkedIn (myślę, że większość osób na sali o tych danych słyszała..). Na najciekawsze slajdy jak sam przyznał „zabrakło mu czasu” (mimo, że i tak przedłużył swoje wystąpienie o ponad 6 minut). Na sali wybuchła salwa śmiechu kiedy prezenter dodał, że „właściwie to chyba żadna strata… bo jeszcze nie dorośliśmy do takich rozwiązań”. Po tej prezentacji mam wrażenie, że dla LinkedIn byłoby chyba lepiej gdyby przedstawiciele Business Ad Network trochę bardziej popracowali nad swoim przekazem.

Kolejne z wystąpień dotyczyło planowania strategii video w social media. Tutaj znów niemiłe zaskoczenie. Jeśli strategia sprowadza się do podejmowania wyborów kanału na podstawie liczby użytkowników serwisu… to chyba słowo na „s” jest tutaj przesadą.

Poziom konferencji poprawił swoim wystąpieniem Artur Kurasiński. Opowiadał on o Youtube oraz o tym jak dobrze prowadzić działania w tym serwisie. Sporo konkretnych, wartościowych rad. Myślę, że wielu osobom zapadła w pamięci myśl: „jeśli dobrze poruszasz się w innych kanałach social media to nie oznacza to, że sobie bez problemu poradzisz na Youtube – uważaj bo wiele osób tak myślało i później się na tym sparzyło…”. Kurasiński mimo, że w przeciwieństwie do innych prelegentów nie opowiadał o swojej firmie, o swoich projektach, nie pokazywał slajdów na ten temat… to myślę, że swoją prezentacją sprawił, że kilku marketerów zapisało sobie jego nazwisko w swoim notesie. Tak działa inbound marketing 🙂

Kolejna przerwa na kawę i już prawie kończymy…

Ostatni blok prezentacji rozpoczął swoim wystąpieniem Kamil Dmowski z VML opowiadając o tym jak można wykorzystywać Faceboka w działaniach marketingowych w momencie kiedy go potraktujemy jako pełnoprawne medium (które zasięgi w grupie 18-35 są większe niż np. największych kanałów TV w Polsce). Bardzo ciekawa prezentacja… Nie dowiedziałem się z niej nic nowego… ale to przez to, że sam na co dzień zajmuję się prowadzeniem tego typu kampanii na Facebooku 🙂 Dla innych osób to była bardzo dobra okazja, żeby zdobyć cenne know how.

Kolejne dwa wystąpienia dotyczyły kwestii prawnych związanych z prowadzeniem e-commerce. Mimo, że już było blisko godziny 17 sala ożywiała się w momencie kiedy prezentujący pokazywali kolejne case studies. Prezentowali prawnicy… więc było bardzo konkretnie 🙂 Sam nie prowadzę e-sklepu, więc dla mnie prezentacja była trochę mniej interesująca, ale muszę podkreślić, że wywołała zainteresowanie osób, które pozostały na tej części konferencji.

Ostatnio z wystąpień dotyczyło stosowania „wirtualnej rzeczywistości” w innowacyjnych kampaniach marketingowych. Kampanie rzeczywiście innowacyjne… ale jeśli w czasie takich prezentacji nie dowiadujemy się jaki wpływ miała dana kampania to pojawia się w naszej głowie tylko pytanie „so what?”. Od strony egzekucji kampania może być ciekawa… ale co z tego jeśli pomimo inwestycji dużych nakładów finansowych jej wydźwięk jest niewielki lub niemierzalny.

 Parę słów o organizacji

Konferencja została zorganizowana bardzo profesjonalnie. Prowadzący konferencję Dominik Kaznowski dbał o to, żeby prowadzący prezentacje nie przedłużali swoich wystąpień (i w większości przypadków nie miał z tym problemów). Każda osoba wchodząca na konferencję otrzymywała bardzo ciekawą książkę: „E-marketing. Współczesne trendy, Pakiet startowy„. Jej nakład jest podobno wyczerpany dlatego tym bardziej jest wartościowy ten „mały prezent”. O organizacji o wiele łatwiej pisać, kiedy można coś skrytykować… o co w tym przypadku naprawdę trudno. Jedyne co można by zasugerować na przyszłość: prezenterzy powinni puszczać swoje prezentacje z jednego wcześniej przygotowanego komputera. W paru przypadkach było drobne zamieszanie z podłączaniem kolejnych komputerów, a można było tego łatwo uniknąć. Ale to drobiazg 🙂

Ogólnie rzecz biorąc czuję, że wczorajszy dzień spędziłem w ciekawy sposób. Jak wspomniała Barbara Stawarz – nie wszystko można mierzyć za pomocą ROI. Zamiast tego możemy patrzeć na ROR czyli Return on Relationship. Z tej perspektywy ciekawym doświadczeniem było spotkać na żywo wiele osób, z którymi wcześniej miałem do czynienia tylko za pośrednictwem ich artykułów.

A Tobie jak podobała się wczorajsza konferencja?

Marketing and Technology Congress – zapowiedź konferencji

z17749917Q,Marketing-and-Technology-Congress-2015

Już niedługo (bo w kolejnym tygodniu a dokładnie 16 kwietnia) odbędzie się w Warszawie konferencja „Marketing and Technology Congress” organizowana przez Grupę PWN oraz HG INTELLIGENCE S.A.

Z tego co się dowiedziałem wydarzenie jest odpowiedzią na ogromne zainteresowanie książką  „E-marketing. Współczesne trendy. Pakiet startowy” pod redakcją Jarosława Królewskiego i Pawła Sali a tematyka poruszana w czasie konferencji będzie miała ścisły związek z treściami z tej książki (notabene recenzję „E-marketing…” możecie przeczytać na moim blogu tutaj).

Swoje wystąpienia zapowiedzieli między innymi: Barbara Stawarz (która jest autorką świeżo wydanej przez PWN książki o content marketingu), Artur Kurasiński (autora bloga na temat mediów elektronicznych), Paweł Sala (jeden z polskich ekspertów ds. e-mail marketingu) oraz Dominik Kaznowski (ekspert odnośnie blogów prowadzonych przez przedsiębiorców i korporacje).

Dla mnie interesująco zapowiadają się zwłaszcza dwa wystąpienia. Jedno z nich będzie dotyczyć „proximity marketingu” i w czasie prezentacji case studies dowiemy się jak w Polsce wdraża się technologię kontekstową oraz jak „proximity marketing” działa w kampaniach multikanałowych. Drugie, przygotowane przez Macieja Zasadę ma dotyczyć zastosowań „wirtualnej rzeczywistości” w kampaniach marketingowych. W Polsce z tego typu kampanii korzystały ponoć Nissan oraz Wrigley. Jestem ciekaw jak to wyglądało w praktyce 🙂

Ja na „Marketing and Technology Congress” na pewno się pojawię i już teraz mogę Wam obiecać relację z tej konferencji. UPDATE: relacja dostępna tutaj

Więcej informacji na temat konferencji oraz możliwość zapisów poprzez oficjalną stronę internetową kongresu.

7 powodów, dla których warto się zainteresować ebookami

kindle 7Dlaczego warto się zainteresować e-książką?

Na początku tego roku kupiłem czytnik Amazon Kindle 7… i od tego czasu stałem się fanem ebooków. Nie jest to jednak moje pierwsze zetknięcie z e-książką i e-czytnikami. Temat śledziłem wiele lat wcześniej (Kindle to również nie pierwszy czytnik ebooków jaki kupiłem). Co sprawiło, że dopiero w 2015 roku stałem się zwolennikiem tego rozwiązania?

 

Cofnijmy się do 2010 roku

Właśnie wtedy nabyłem swój pierwszy czytnik ebooków (firmy Onyx). Kosztował on z dzisiejszej perspektywy horrendalne pieniądze… a sama przygoda z e-książką sprawiła, że nabrała przekonania, iż „ebooki może są fajne… ale nic nie zastąpi drukowanej książki”. Dlaczego tak uważałem?

  • w 2010 roku ceny czytników ebooków były bardzo wysokie – żeby ten zakup się „zwrócił” trzeba by było przeczytać (przy ówczesnych cenach ebooków) pewnie parę set książek

 

  • urządzenia, z którymi mamy dziś do czynienia są znacznie bardziej zaawansowane technologicznie… ja ze swoim Onyxem nigdy nie miałem pewności kiedy mi padnie bateria. Co więcej czytnik trzeba było ładować w ściśle określony sposób… inaczej można było doprowadzić do jego zawieszenia. Mimo, że jestem osobą techniczną, to jednak starcia z Onyxem były dość męczące (to tak jakby użytkownikowi nowych Windowsów kazano się cofnąć do edycji np. 98, w której wiele rzeczy trzeba było poustawiać samemu… a bez regularnego formatu twardziela i przeinstalowania systemu raczej można było zapomnieć o sprawnym działaniu systemu).

 

  • dostępność ebooków była ograniczona – nowe książki niekoniecznie wychodziły zarówno na papierze jak i wersji elektronicznej… dostęp do literatury specjalistycznej (branżowej) w formie ebooka? Zapomnij!

 

  • cena ebooków – w momencie kiedy e-książki kosztowały 5%-10% mniej niż papierowa wersja… to miało się wrażenie, że na tym zakupie wcale się nie zyskuje (bo płaci się tyle samo co za papier… a jednak mamy dostęp tylko do „wirtualnej” książki…)

 

  • problem z formatami książek… to było kiedyś zmora: kupowałeś czytnik X to nie mogłeś odczytać formatu Z, kupowałeś czytnik Y to miałeś dostęp do formatu Z… ale już inne formaty nie chciały dobrze się wyświetlać (niby istniały wówczas konwertery, jednak ich efektywność była ograniczona)

 

  • na domiar złego po ponad roku użytkowania (i to wcale nie intensywnego) w moim czytniku zepsuła się matryca… oczywiście gwarancja była tylko na 12 miesięcy – kiedy sobie pomyślałem jakie mogą być koszty naprawy to skończyło się na tym, że czytnik wylądował głęboko w szafie a ja wróciłem do tradycyjnej książki

 

Rynek ebooków w 2015 roku

Witamy parę lat później! Po kilku latach rozłąki z elektroniczną książką zdecydowałem się wznowić nasz związek. Czy było warto? Po 3 miesiącach mówię zdecydowane: TAK!

Co sprawia, że uważam iż w tym momencie warto rozważyć zakup czytnika ebooków?

  • Atrakcyjna cena czytników. Zakup nowego Kindle 7 to kwestia 339 PLN. To już nie jest aż tak wielki wydatek. Cena czytnika sprawia, że o ile czytamy około 40 książek rocznie to już po pół roku może się zdarzyć, że zakup czytnika się nam zwróci. Dlaczego?

 

  • Bo spadły również ceny ebooków. Nagle się okazało, że mogę kupować książki znanych autorów w cenie kilkunastu złotych. Liczne serwisy typu upolujebooka.pl pomagają znaleźć naprawdę ciekawe promocje (które zdarzają się w każdym tygodniu). W tym momencie nawet w przypadku nowości książkowych ebook kosztuje w okolicach 50% ceny książki w wersji papierowej kupionej bez żadnej promocji (np. w Empiku).

 

  • Dzisiejsze czytniki technologicznie znacznie przewyższają te sprzed kilku lat. Może to kwestia marki, może kwestia rozwoju technologicznego ale Kindle jest bezawaryjny, prosty w obsłudze, nie wymaga od użytkownika żadnych „kombinacji”. Poza ładowaniem praktycznie nie trzeba do niego podpinać kabelka, bo książki spływają do nas przez WiFi.

 

  • W naszym życiu coraz większą rolę odgrywa mobilność i ebooki odpowiadają na tę potrzebę. Wiele lat temu miałem marzenie, żeby w swoim domu mieć pokój z biblioteczką. Marzenie w końcu się spełniło – w jednym z pokoi cała ściana jest pokryta książkami. Ale mijają kolejne czasy, kupowałem kolejne książki… i nagle zwyczajnie przestały się mieścić. A co by było gdybym teraz chciał wyjechać do pracy zagranicę? Nawet jeśli chciałbym zabrać ze sobą tylko literaturę branżową to musiałbym targać kilka ładnych kilogramów książek. Właśnie ta mobilność parę lat temu była przeze mnie niedoceniana… teraz w innym stadium życia widzę, że „fizyczność” książki papierowej nie tylko jest jej zaletą (bo dalej uważam, że miło czytać książkę wydaną na papierze), ale również może być jej dużą wadą.

 

  • Wzrosła dostępność tytułów wydawanych w formie ebooka. Powoli nawet mniejsze wydawnictwa zrozumiały, że przy zmieniającym się rynku książki nie wystarczy wydawanie książek w wersji papierowej i zaczęły publikować ebooki oraz audiobooki. Ostatnio nie zetknąłem się z sytuacją, że jakiś tytuł można było dostać w wersji papierowej a nie elektronicznej. Na odwrót – takie przypadki już występowały.

 

  • W ciągu ostatnich lat zmienił się model sprzedaży książki. Kupowanie w księgarniach stacjonarnych przestał być opłacalne – z kolei zakupy on-line sprawiają, że na książkę musimy poczekać 2-3 dni. Czy jest nie to wkurzające? A jeśli już pójdziemy do księgarni i będziemy chcieli kupić książkę w wyższej cenie, ale „już teraz” często okazuje się, że nawet w dużym Empiku nie znajdziemy tytułu, który szukamy. Jak to wygląda obecnie w świecie e-książki? Amazon nawet nie czeka, aż bank potwierdzi  płatność poprzez kartę kredytową – w momencie, kiedy zdecydujemy się na książkę wysyła ją na ebooka w ciągu paru minut. I to niezależnie czy mamy dzień roboczy czy weekend, godzinę 15 czy jest właśnie środek nocy.

 

  • Jeśli czytamy dużo książek w języku obcym to trudno sobie teraz wyobrazić życie bez ebooków. Przez ostatnich kilka lat coraz częściej zacząłem sprowadzać literaturę branżową z Anglii. Niestety zakup takich książek jest dość kosztowny. Kolejnym ważnym minusem jest konieczność oczekiwania na książkę czasem nawet 2-3 tygodnie. Wszystko się zmieniło dzięki Kindle. Teraz mam dostęp do książek w lepszej cenie (bo ebooki obecnie kosztują już znacznie mniej niż wersja w papierze) w ułamku sekundy. I to jest główny powód, który sprawia, że trudno mi sobie wyobrazić powrót do lektury zagranicznych książek na papierze…

 

A jakie są Twoje doświadczenia z ebookami? Korzystasz z e-czytników? Czy dopiero rozważasz?